10 czerwca 2013

Chodz! Odkryjmy razem czlowieka! ~ cz.3



Po kolejnej rozmowie z ojcem jej pewność siebie gdzieś uleciała. Nie była pewna, czy aby na pewno pragnie jechać i zostawić wszystko w Japonii. Miała przecież tyle spraw do załatwienia i tyle błędów do naprawienia. Mimo to decyzja została już podjęta i nie mogła się wycofać. Za dwa dni miała wylecieć do Ameryki na cały miesiąc i spotkać się ze swoim przyszłym narzeczonym. Przez te dwa dni postanowiła pokazać się ludziom z innej, tej lepszej strony. Siedziała właśnie w kuchni razem z kucharką i piekły małe torciki. Chciała dać jej nauczycielom wraz ze szczerymi przeprosinami.
-Sakurciu? – zapytała blondynka. Miała ona pięćdziesiąt lat, jednak wyglądała znacznie młodziej. On od zawsze dzielnie znosiła wszystkie zachcianki i bunty zielonookiej. Niejednokrotnie ją ganiła, jednak dziewczyna nigdy się nie słuchała. Czuła mimo to do kobiety wielki szacunek.
-Co się stało, Tsunade? – uśmiechnęła się do niej wesoło. Stała się grać szczęśliwą osobę, jednak jej serce, przerwane na pół, krwawiło i nieznośnie bolało.
-Jak się czujesz, moje drogie dziecko? – zapytała zmartwiona i podeszła bliżej dziewczyny, po czym przytuliła ją do swojej piersi. Łzy wypłynęły na nowo z zielonych oczu.
-Powiedz mi, Tsunade… Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? – wyszlochała – Dlaczego, gdy wszystko się zmienia i przybiera włośnicy obrót, nagle musi stać się coś złego, co powoduje, że cały świat nagle się wali?
-Usiądźmy – zaproponowała blondynka i poprowadziła roztrzęsioną dziewczynę do stolika, przy którym obie usiadły – Dlaczego płaczesz? Czy to ma coś wspólnego z twoim wyjazdem do Ameryki? Wiesz przecież, że jeśli nie chcesz, to nie musisz tam jechać…
-Ale ja muszę – westchnęła, starając się uspokoić.
-Niczego nie musisz Sakura! – kobieta wstała i podeszła do jednej z szafki – Chcesz herbatę? – Haruno przytaknęła.
-To jak inaczej mogę o nim zapomnieć? – sama nie potrafiła znaleźć na to pytanie odpowiedzi. Jedynym słusznym rozwiązaniem była dla niej ucieczka od tego problemu.
-Mówisz o Sasuke prawda? Bardzo zbliżyliście się do siebie ostatnio… Dlaczego chcesz więc o nim zapomnieć?
-Zrobiłam mu coś okropnego pomimo jego starań, a on teraz leży w szpitalu…
-Co się stało? – kobieta na taką informację oderwała się do przygotowywania herbaty i zaskoczona spojrzała na dziewczynę, która spuściła głowę. Po chwili jednak zebrała w sobie całą siłę i w skrócie opowiedziała niedawne wydarzenie – Kochanie… Dlaczego nie próbowałaś mu tego w takim razie wytłumaczyć?
-On nie chce mnie słuchać! – wychlipała, pociągając nosem – Byłam u niego i kazał mi wyjść… A ja nie chcę więcej cierpieć…
-I myślisz, że gdy poznasz tamtego lalusia z Ameryki, to zapomnisz o Sasuke? Zastanów się nad tym poważnie Sakuro i nie popełnij kolejnego błędu…
-Czy jestem ci jeszcze potrzebna? Muszę przygotować się jeszcze na jutro do szkoły – spojrzała na kucharkę błagalnie i otrzymawszy zgodę na odejście, pobiegła do swojego pokoju, w którym się zamknęła. Po chwili chwyciła za swój telefon i wybrała numer Hinaty. Po kilku sygnałach Hyuga odebrała.
-Cześć Hinatko – powiedziała do słuchawki. Próbowała utrzymać wesoły ton głosu.
-Cześć! Coś się stało? Nie widziałyśmy się ostatnio…
-Nie chciałabyś się zabrać jutro ze mną do szkoły? Chciałabym z tobą pogadać.
-Nie ma sprawy… Wpadniesz po mnie pod dom?
-Tak… Będę u ciebie kilka minut przed ósmą – Hinata podała jej jeszcze swój adres, po czym się rozłączyły. Sakura następnego dnia wieczorem miała wylatywać do Ameryki, więc musiała się spakować, ale chciała również dać coś Sasuke. W pierwszej kolejności zabrała się za robienie prezentu, a dopiero późnym wieczorem zasiadła w garderobie i zaczęła wkładać do walki potrzebne rzeczy.
~*~
Tak jak obiecała, przyjechała pod dom Hinaty piętnaście minut przed godziną ósmą. Brunetka czekała na nią z szerokim uśmiechem. Już w samochodzie zaczęły rozmawiać o rzeczach błahych. Sakura chciała jej powiedzieć o swoim wyjeździe, jednak przeczuwała, że białooka będzie na nią zła. Zajechały pod szkołę, zielonooka zaparkowała na swoim stałym miejscu na parkingu, zgasiła silnik, po czym obie wyszły z pojazdu. Od razu w ich stronę skierowały się zaskoczone spojrzenia innych uczniów obecnych na placu przed szkołą. Dużym zaskoczeniem dla nich było towarzystwo Hinaty idącej razem z Sakurą do szkoły. Dodatkowo ubiór Sakury uległ znacznej zmianie. Jej zawsze odkryte nogi tym razem zakrywały czarne rurki i tego samego koloru botki. Dekolt niebieskiej bluzeczki był delikatnie wycięty, a ramiona zasłaniał czarny żakiet. Zniknęły kuse sukienki odsłaniające bardzo dużą część ciała, a zamiast tego pojawił się stylowy i w miarę skromny strój. Wszyscy byli zaskoczeni i patrzyli na nią z niekrytą ciekawością. Po całym placu roznosiły się zdziwione szepty uczniów niedowierzających w to, co właśnie mieli okazję zobaczyć. Sakura uśmiechnęła się szeroko do jednego z drugoklasistów, który zrobił się w ułamku sekundy cały czerwony na twarzy. Nagle zielonooka zatrzymała się, uderzyła lekko dłonią w czoło i pociągnęła Hinatę z powrotem do samochodu.
-Zrobiłam torciki dla nauczycieli! Potrzebuję twojej pomocy w przetransportowaniu tego do pokoju nauczycielskiego –zaśmiała się i otworzyła bagażnik swojego samochodu.
-Ale boskie! Sama je zrobiłaś? – zapytała mile zaskoczona brunetka, wyjmując z pojazdu jedną z tacek.
-Z małą pomocą babuni Tsunade – uśmiechnęła się wesoło. Na chwilę odeszły smutki i liczne troski. Wyjęła drugą tacę, zamknęła bagażnik i auto. Obie śmiejąc się skierowały się do gabinetu nauczycieli. Grzecznie zapukały, a po otrzymaniu zezwolenia na wejść najpierw do pomieszczenia wkroczyła Hinata, a zaraz za nią weszła Haruno. Hinata odstawiła tacę na jednym z biurek, po czym wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Sakura została sama z gronem nauczycielskim.
~*~
Wreszcie zauważyła, jak podłą była osobą. Jedynie jedna nauczycielka uwierzyła jej, gdy ta serdecznie zaczęła ich przepraszać. Wszyscy po kolei kpili z niej i żartowali. Próbowali doszukać się jakiegoś podstępu, jednak nawet, gdy nic na to nie wskazywało, wciąż nie potrafili przyjąć z jej przeprosin. Dodatkowo dowiedziała się, że do jej klasy dołączyła nowa dziewczyna. Nazywała się Tenten. Była mądrą i ładną osobą, dlatego też szybko otoczył ją wianuszek chłopców. Nawet Sai olewając wściekła Ino, wyznał jej miłość. Sakura nie przejęła się jednak tym i teraz siedziała w szkolnej stołówce z Hinatą i konsumowały jeden z odłożonych torcików.
-Hinatko… Muszę ci coś powiedzieć – mruknęła niezadowolona zielonooka, że w ogóle musi przekazywać jej taką wiadomość – Dziś wieczorem wylatuję do Ameryki Południowej i wrócę dopiero za miesiąc na bal…
-Co?! – krzyknęła białooka, a wszystkie oczy zwróciły się na nie – Dlaczego? – zapytała już ciszej.
-Opowiadałam ci niedawno o chłopaku, za którego według woli ojca mam wyjść. Chciałabym odpowiednio wcześniej go poznać…
-A co z Sasuke? – Hinata nachyliła się nad stolikiem. Sakura drgnęła.
-Niedawno byłam w szpitalu, aby z nim porozmawiać, jednak wyrzucił mnie stamtąd i kazał nigdy więcej nie wracać… Teraz już nie liczy się to, że go kocham… Po prostu musze się poddać i podczas pobytu u Suigetsu spróbuję o nim zapomnieć… - mruknęła niezadowolona – Wybacz, ale muszę już iść… Mam jeszcze jedną rzecz do załatwienia. Do zobaczenia za miesiąc Hinatko – cmoknęła przyjaciółkę w policzek i szybkim krokiem opuściła stołówkę. Wychodząc ze szkoły zauważyła przed jednym z samochodów całującą się parę. Zbliżając się do nich rozpoznała nową dziewczynę z jej klasy, która obejmowała osobę, której najmniej Sakura się spodziewała. W jej oczach pojawiły się łzy, które szybko otarła wierzchem dłoni, tak aby on nie mógł ich dostrzec i spuściwszy głowę w dół, podeszła szybkim krokiem do swojego samochodu i z piskiem opon odjechała w kierunku swojego mieszkania.
~*~
Gdy po wizycie Sakury w szpitalu przyszedł jego brat, postanowił zażądać, aby go wypisano. Wychodząc ze szpitala wpadł na dziewczynę, którą okazała się niejaka Tenten. Nie podobała mu się, nie była po prostu w tego typie. Była za to miła i bardzo otwarta, dlatego postanowił się z nią umówić. Dowiedział się również, że chodzi ona z Sakurą do szkoły, dlatego postanowił ją wykorzystać. Nie było to w jego stylu, ale była mu potrzebna dziewczyna, aby się zemścić. Tak więc umówił się z nią przed szkołą. Tam pocałował ją. W tamtym momencie ze szkoły wyszła akurat Haruno. Gdy tylko ich zauważyła, przyspieszyła, a dłonią dotknęła policzka. Przez moment wydawało mu się, że ociera łzy, ale co taka osoba jak ona mogła czuć. W jego oczach na powrót stała się tylko bezuczuciową lalką. Gdy wyjeżdżała więc z parkingu, zaprzestał pocałunku i złapał brunetkę za dłoń. Postanowił zabrać ją do cukierni wujka. Chciał zapomnieć o zielonookiej, która tak bardzo go upokorzyła i zraniła. Gdy dotarli do kawiarenki, powitał ich uśmiechnięty od ucha do ucha Obito. Jego uśmiech jednak stopniowo malał, uświadamiając sobie, że jego bratanek nie przyszedł z Sakurą tylko z jakąś obcą dziewczyną, której w ogóle nie przypadła mu do gustu.
-Wujku podałbyś nam mój przysmak? – zapytał wesoło brunet, uśmiechając się do dziewczyny, która nieskrępowana spojrzeniem Obito, uważnie oglądała pomieszczenie.
-Nie ma! – warknął mężczyzna – I nie będzie, więc… - przerwało mu głośne trzaśnięcie drzwiami, a następnie odgłos uderzenia.
-Jesteś idiotą Sasuke! – krzyknęła wzburzona Hinata policzkując młodego Uchihę. Wszyscy obecni w kawiarence spojrzeli na nich.
-Co jest Hinata? Dlaczego bijesz mojego bratanka? – zapytał zaskoczony Obito.
-Pana kochany bratanek zachował się jak idiota! Nie dość, że nie chce wysłuchać Sakury… Nie przerywaj mi, bo nie z tobą w tej chwili rozmawiam – warknęła w stronę Sasuke, który otwierał usta, aby coś powiedzieć – Tak więc nie dość, że nie wysłuchał Sakury, to jeszcze bezczelnie całuje się na jej oczach z tą oto panienką, której zamiary zna chyba tylko sam Bóg! Tak złotko! Nie ufam ci i cię nie toleruję – białooka zaśmiała się wrednie w stronę wciąż uśmiechniętej dziewczyny, która wydawała się nie przejmować obecnym zamieszaniem.
-Hinata to ona wszystko zaczęła! – warknął zirytowany już brunet.
-Jakbyś jej wysłuchał, to wiedziałbyś, jak było naprawdę! Ty nic nie wiesz! Wziąłbyś też pod uwagę, że duma Sakury znacznie by ucierpiała, gdyby nie zrobiła tego, co zrobiła! Nie tak łatwo zmienić człowieka… Myślałeś, że pstrykniesz palcem i wszystko się odwróci o 180 stopni?! Powinieneś być bardziej wyrozumiały!
-A moja duma się tu nie liczy? – krzyknął. Kilku klientów wyszło.
-Odstraszacie moich gości – westchnął mężczyzna, jednak nie zabronił im kłótni, a jedynie przysłuchiwał się w spokoju. Skrycie przyznawał rację Hinacie. Babcia Sasuke przecież była taka sama i też popełniła wiele błędów zanim wreszcie zdobyła serce jego dziadka. Chłopak chyba jednak nie wziął tego pod uwagę.
-Zresztą… - westchnęła brunetka i lekko się uspokoiła – Nie przyszłam tu, aby dawać ci kazania. Chcę po prostu abyś wiedział, że przez swoje głupie zachowanie spowodowałeś, że Sakura dziś wieczorem wylatuje na miesiąc do Ameryki na spotkanie ze swoim możliwe, że przyszłym narzeczonym. W ten sposób pragnie wyciszyć swoje uczucia do ciebie i zapomnieć…
-No to wreszcie odzyska wszystkie swoje pieniążki i znów będzie mogła żyć tak, jak kiedyś – zaśmiał się ironicznie, jednak w głębi serca poczuł niemiłe ukłucie – Niech więc sobie leci gdzie chce i do kogo chce… Mam to gdzieś… Chodźmy stąd Tenten – uśmiechnął się do dziewczyny, złapał ją za dłoń i wyszedł z kawiarenki.
~*~
Skończyła robić ostatnie poprawki. Pod kamienicą czekał na nią już szofer, który miał zawieźć ją najpierw do domu państwa Uchiha, a zaraz potem na lotnisko. Dziewczyna zapakowała jeszcze prezent w ozdobny papier i razem z nim zeszła przed budynek. Zasiadła na tylnym siedzeniu i uśmiechnęła się do starszego mężczyzny. Dała przyzwolenie do ruszenia. Po kilku minutach znaleźli się pod dużą, białą rezydencją. Sakura wyskoczyła z pojazdu i w ekspresowym tempie znalazła się pod głównymi drzwiami. Zadzwoniła na małym dzwoneczku i po chwili w progu ukazał się Itachi. Uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Spieszę się, dlatego proszę Cię Itachi… Daj to Sasuke i przeproś go ode mnie jeszcze raz. Musnęła policzek bruneta swoimi ustami, po czym odwróciła się na pięcie i podbiegła do samochodu. Właśnie w tym momencie pod rezydencję podjechał czarny, sportowy samochód, z którego wysiadł Sasuke. Uśmiechnął się wrednie na widok dziewczyny i kompletnie ją ignorując, skierował swoje kroki do domu. Sakura wsiadła do pojazdu i zdążyła jeszcze zauważyć, jak Itachi oddaje mu jej prezent pożegnalny. Na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech… To był koniec!
~*~
Wyglądała tak inaczej, gdy patrzyła na niego dużymi, przepełnionymi smutkiem, zielonymi oczami. Serce krajało mu się na myśl o tym, że pozwala jej odjechać. Rozum podpowiadał jednak, że postępuje słusznie, bo przecież ona zrobiła z niego idiotę… Co z tego, że potem się tłumaczyła. Liczyło się to, jak go skrzywdziła. Itachi wręczył mu jakiś pakunek, który ona zostawiła dla niego. Początkowo chciał go zostawić i nawet nie oglądać. Ciekawość wzięła jednak górę i już po chwili siedział w swoim pokoju i sprawnie ściągał ozdobny papier. Jego oczom w pierwszej kolejności ukazał się duży napis „PRZEPRASZAM SASUKE!”, a następnie kilkanaście zdjęć, na których byli razem. Do tego wszystkiego dołączony był list. Brunet rozerwał kopertę, rozłożył kartkę i zaczął czytać, a z każdym kolejnym słowem, jego serce wciąż i wciąż pękało na pół.
Drogi mój przyjacielu! Gdy czytasz ten list jestem już pewnie w samolocie. Nie chcę tłumaczyć ci się, bo wiem, że i tak byś mi nie uwierzył, a mogłabym cię tym rozzłościć jeszcze bardziej. Wiedz tylko, że żałuję tego co zrobiłam, jak również jest mi przykro, że to wszystko kończy się w taki sposób. Widziałam cię z Tenten. Wydaje mi się, że to dobra dziewczyna, jednak nie mam jeszcze takiej wprawy w odpowiednim ocenianiu ludzi. Chcę byś wiedział, że naprawdę się zmieniłam, a tamten incydent był tylko wynikiem gniewu. Chciałabym, abyś wiedział, że bardzo się do ciebie przywiązałam przez ten krótki czas i będzie mi niezmiernie brakować wspólnie spędzonych chwil. Nie liczę na wybaczenie z twojej strony, jednak pragnę byś nie złościł się na Hinatkę. Wiem, że coś kombinowała, ale nie udało mi się jej powstrzymać. Mam nadzieję, że zobaczymy się za miesiąc. Trzymam kciuki za związek Twój i Tenten. Sakura.
Z krzykiem wściekłości wymieszanym z rozpaczą padł na łóżko i długo leżał patrząc w sufit i wyobrażając sobie tą ukochaną. Po chwili wstał jednak, schował ramę ze zdjęciami pod łóżko, list włożył do szuflady biurka, po czym wyszedł z pokoju, kierując się do swojej małej siłowni w piwnicy. Musiał trochę poćwiczyć, aby choć na chwilę zapomnieć o swojej beznadziejnej sytuacji.
~*~
Z lotniska odebrał ją Suigetsu i od razu pojechali do jego mieszkania. Zapewne jeszcze miesiąc wcześniej chłopak przypadłby jej do gustu. Teraz jednak po kilku minutach spędzonych razem miała go dość. Udawała jednak, że dobrze się przy nim czuje, a że była dobrą aktorką, chłopak szybko się nabrał. Wyglądał on dziwne, a nawet można by rzecz, że przerażająco. Miał on prawie białe włosy; duże, ciemne oczy, które podkreślał czarną kredką oraz dziwnie przypiłowane w trójkąty zęby. 
-Słyszałem, że byłaś blisko z tym idiotą, Sasuke – mruknął nagle, całkowicie wyrywając ją z zamyślenia. Sakura drgnęła, a jej niechęć do chłopaka tylko wzrosła. Nie miał prawa obrażać tak wspaniałego chłopaka, jakim był Sasuke.
-Byliśmy przyjaciółmi, ale teraz to już nieistotne, bo to wszystko już się skończyło…
-Jak w ogóle mogłaś przyjaźnić się z tym gburem? – zapytał z wyrzutem skierowanym w jej stronę. Był arogancki i zarozumiały, co bardzo denerwowało dziewczynę – Wiesz… Poznałem go kiedyś, a on natychmiast skoczył mi do gardła pomimo tego, że nic mu nie zrobiłem – Sakura zdążyła poznać Uchihę i wiedziała, że Hozuki naginał prawdę i tworzył sobie bajki.
-Przykro mi… Nie uświadomił mnie o tym… Nie rozmawiajmy o nim, proszę. Powiedz mi lepiej coś o sobie – uśmiechnęła się do niego słodko i zatrzepotała rzęsami, na co chłopak wyszczerzył się i zaczął mówić o sobie. Trwało to naprawdę długo.
~*~
Minęły już trzy tygodnie od jej wyjazdu. Sasuke związał się z Tenten, którą poznał na kilka dni przez wyjazdem Haruno. Dlaczego on miałby być poszkodowany, skoro ona wychodzi za mąż. A Tenten była ładną i miłą dziewczyną, której nie sposób było nie lubić. Codziennie chodzili na spacery, on odprowadzał ją do szkoły, a po zajęciach szli do kawiarenki Obito, który ciągle nie mógł wybaczyć swojemu bratankowi, że ten postanowił zapomnieć o Sakurze i tak łatwo ją sobie odpuścił. Słyszał nie raz od kolegów z klasy Tenten, że Haruno nie miała zamiaru już wracać do Japonii i planowała pozostać w Ameryce i tam wyjść za mąż. Zdziwiła go więc wiadomość, którą przekazała mu Hinata, oświadczając mu po tych trzech tygodniach, że Sakura ma przylecieć za tydzień. Nie chciał jej widzieć, jednak wiedział, że ich spotkanie było nieuniknione, ponieważ bal, na który miał iść z Tenten, zbliżał się wielkimi krokami.
~*~
Po dwóch tygodniach spędzonych razem w Ameryce, oficjalnie zostali parą, a już kilka dni później odbyło się bogate przyjęcie, na którym zostali narzeczeństwem. Z czasem, gdy Suigetsu otworzył się przed nią, okazało się, że wcale nie był takim idiotą, za jakiego uważała go z początku. Był całkiem fajnym chłopakiem, który troszczył się o nią i był gotów zrobić dla niej wszystko. Gdyby nie miłość, którą obdarzyła Sasuke, byłaby naprawdę szczęśliwa ze związku jaki przyszło jej tworzyć z Hozukim. Przez ten miesiąc chodziła do szkoły razem z nim. Materiał, który obecnie przerabiali ona miała już wcześniej, dlatego jej oceny były zachwycające. Po szkole zazwyczaj chodzili do restauracji na obiady, a później na spacery, do kina, czy na zakupy. Ogólnie czas biegł im bardzo miło i przede wszystkim szybko.  Nieubłaganie zbliżał się termin powrotu do Japonii, gdzie mieli pozostać do zakończenia roku szkolnego, a później niezwłocznie mieli powrócić do Ameryki, gdzie planowany był ślub. Sakura cieszyła się z możliwości powrotu do ojczyzny, jednak przerażała ją myśl o ponownym spotkaniu Uchihy. Mimo narzeczeństwa z Suigetsu, wciąż kochała Sasuke. Zwalczała jednak w sobie to uczucie, starając się o nim zapomnieć.
~*~
Tenten wyciągnęła go na spacer. Chciała mu coś pokazać, jednak nie zamierzała zdradzić co. Dopiero, gdy stanęli przed hangarem lotniska, zdał sobie sprawę, po co dziewczyna przyciągnęła go właśnie tutaj. Na jednym z pasów lądował właśnie niewielki, prywatny samolot.
-Hinatka powiedziała mi, że Sakura dziś przylatuje ze swoim narzeczonym! Chcę ich zobaczyć… Sakura podobno zawsze miała dobry gust i zawsze miała najlepszych facetów, więc chcę zobaczyć jaki jest ten! – pisnęła podekscytowana dziewczyna. Ostatnio zaczęła się zadawać z Ino i Karin, z czego chłopak nie był zbytnio zadowolony, ale nie pokazywał tego po sobie. Westchnął ciężko i odwrócił się w celu opuszczenia terenu lotniska. Przeszkodziło mu w tym silne szarpnięcie za rękę.
-Co jest? – zapytał zły. Nie chciał jej spotkać prędzej, niż to by było konieczne.
-Patrz! To oni! – krzyknęła i wskazała palcem w stronę samolotu, z którego wyglądała dziewczyna. Tenten pociągnęła go w jej stronę. Wydawało mu się, że chwila, w jakiej pokonywał odległość między nimi, ciągnęła się w nieskończoność. Dziewczyna stała na samej górze schodków i patrzyła w ich stronę z szokiem wymalowanym na twarzy. Wiatr rozwiewał jej długie włosy, a pełne, czerwone usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Widząc ją zaparło mu dech w piersiach. Pomimo narastającego w nim gniewu, nie mógł oderwać od niej wzroku. Zraniła go, jednak wciąż w jego oczach była piękna. Dziś wyglądała wyjątkowo zjawiskowo, a jego oczy wciąż lustrowały ją od góry do dołu. Czerwona, krótka sukienka opinała się na jej ciele, a jej talię podkreślał czarny, szeroki pas. Dzięki czarnym szpilkom jej nogi wydawały się jeszcze dłuższe, a zielone oczy były przysłonięte okularami przeciwsłonecznymi. Sasuke przyglądał się jej, a jego złość na nią rosła z każdym jego kolejnym krokiem, z każdym jej gestem. Nagle pomachała w ich stronę, a następnie odwróciła się do nich plecami, krzyknęła coś do wnętrza samolotu, a już po chwili koło niej pojawił się wysoki, przystojny chłopak o białych włosach i dziwnym, nienaturalnym uśmiechu, który znikł, gdy tylko zobaczył Uchihę. Zaszli na ziemię, a zaraz dołączył do nich pilot samolotu.
-Kiedy mam po państwa przylecieć? – zapytał uprzejmie.
-Bądź tu w samo południe za równy miesiąc… Myślę, że nic się przez ten czas nie zmieni… A do tego czasu ciesz się rodziną – białowłosy uśmiechnął się życzliwie do mężczyzny. Ten podziękował, ukłonił się i odszedł. Sakura od razu podeszła do nich z szerokim uśmiechem.
-Zobacz kochana! Komitet powitalny na nas czeka – zaśmiał się fioletowooki.
-Witajcie! Jak to miło, że przyszliście nas przywitać! – zaczęła Haruno, jednak przerwała jej brunetka.
-Chodźmy coś zjeść! – krzyknęła podekscytowana i nie czekając na odpowiedź reszty towarzystwa, zaczęła ciągnąć bruneta w stronę niewielkiej kawiarenki. Sakura westchnęła zrezygnowana i łapiąc za dłoń Hozukiego ruszyła za parą przed nimi. Od razu zauważyła, że Tenten trzymała Uchihę za rękę, co znaczyło, że musieli być parą. Poczuła ukłucie w klatce piersiowej, widząc ich razem. Widziała także złość i niedowierzanie wymalowane na twarzy Uchihy. Najwidoczniej ciągle jeszcze jej nie wybaczył. Gdy zasiedli przy jednym ze stolików w małej restauracji, brunetka zaczęła bardzo szybko mówić i zadawać wiele pytań, na które para nie nadążała odpowiadać. Dopiero, gdy Sasuke spojrzał na nią wymownie, uspokoiła się.
-Jak wam się układa? Znacie się zaledwie miesiąc i już jesteście zaręczeni – powiedziała dziewczyna i upiła łyka kawy.
-Jest dobrze, prawda Saku? – zapytał białooki patrząc na swoją narzeczoną – Ten aniołek spadł mi z nieba – zaśmiał się u ucałował policzek zielonookiej, która uśmiechnęła się do niego ciepło. Uchiha drgnął widząc ich.
-Mogę zobaczyć z bliska twój pierścionek? – oczy Tenten aż się zaświeciły na widok delikatnego pierścienia z białego złota, wysadzanego diamentami – Ile on musiał kosztować! – pisnęła podekscytowana, wykręcając rękę Haruno tak, aby móc lepiej mu się przyjrzeć.
-Faktycznie trochę za niego zapłaciłem, jak i za całą resztę kompletu, ale było warto, prawda Saku?
-Oczywiście! – powiedziała wesoło i spojrzała na bruneta – Co u ciebie Sasuke? Układa się wam? Jak długo jesteście ze sobą – postanowiła odezwać się do niego, ponieważ siedział cicho obok brunetki i przyglądał się im z niekrytą wrogością.
-Wszystko dobrze… Układa… Prawie miesiąc – odpowiedział lakonicznie i znów się wyłączył, dając im do zrozumienia, że nie ma ochoty na uprzejmości.
-My już się będziemy zbierać, ponieważ obiecałam tacie, że gdy tylko wylądujemy, od razu przyjedziemy do niego… Tak bardzo chce poznać mojego przyszłego męża, że sam chciał już do nas, do Ameryki przylecieć. Wybaczcie więc – Sakura wstała, dygnęła lekko i łapiąc dłoń białowłosego ruszyła w stronę wyjścia. Obejrzała się jeszcze jedynie w ich stronę, po czym zniknęła za murami budynku. Sasuke odczekał chwilę, po czym przeprosił swoją dziewczynę i wyszedł z kawiarni, po czym skierował się do swojego domu. Tenten została sama na lotnisku, bez transportu.
~*~
O dziwo Ren szybko polubił Suigetsu z czego para była bardzo zadowolona. Sakura mimo wszystko wolałaby, aby miejsce Hozukiego zajął Uchiha, jednak w tej kwestii nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Po obiedzie przeprosiła dwóch mężczyzn i wymawiając się zmęczeniem, poszła do swojego pokoju. Usiadła na środku wielkiego dywanu i otworzyła szkatułkę, która była jedną z nielicznych jej pamiątek po matce. Najpierw spojrzała na zdjęcie, które było lekko podarte. Była na nim ona z Satoko, która trzymała ją na rękach. Kilka dni później zmarła. Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Zawsze trzymając to zdjęcie płakała. Słone krople wypłynęły jednak dopiero, gdy przycisnęła do piersi kolejną fotografię, przedstawiającą ją i Sasuke. Szybko schowała całą zawartość szkatułki do jej wnętrza, słysząc coraz głośniejsze kroki. Wepchnęła ją pośpiesznie pod łóżko i wygodnie usadowiła się na meblu. Do drzwi ktoś zapukał. Cicho zezwoliła na wejście i od razu przekonała się, że niepotrzebnie się spieszyła z ukrywaniem pamiątek. Do jej pokoju weszła zasmucona blondynka.
-Postępujesz nierozważnie Sakura – zaczęła na powitanie i zasiadła na jednym z foteli.
-Wcale, że nie… On jest miłym, kulturalnym milionerem, który zapewni mi i możliwe, że w przyszłości naszemu dziecku przyszłość… To dobra partia dla… - nie dokończyła, ponieważ przerwał jej huk, jaki powstał w zetknięciu się pieści Tsunade z biurkiem.
-Wybacz, ale znów zachowujesz się jak rozpieszczona laleczka… Sakuro weź się w garść i walcz o niego! Gdzie podziała się ta zdeterminowana panna, która była w stanie zrobić wszystko, aby osiągnąć swój cel?
-Tu nie chodzi o zaliczanie kolejnych celów! Sasuke związał się z Tenten, a ja nie mam zamiaru ich rozdzielać, skoro są szczęśliwi… Przecież tego powinno się chcieć dla osoby, którą darzy się miłością, czy przyjaźnią… Powinnam chcieć, aby oni razem byli szczęśliwi i byli ze sobą w takim razie razem… - mruknęła. Jej ocena świata była nie do porównania z poglądami sprzed kilku miesięcy. Z jednej strony bardzo cieszyło to Tsunade, jednak w obecnej chwili wolałaby, aby dziewczyna jednak wróciła do swojej dawnej postawy i zawalczyła o miłość.
-Ja wiem, że ty jesteś inteligentna, ale i uparta, więc zrobisz zapewne po swojemu, ale proszę cię, abyś uważnie patrzyła, po jakim terenie stąpasz, bo nie zawsze może być bezpiecznie… - po tych słowach blondynka opuściła jej sypialnię, a Sakura chwilę po tej rozmowie, powierzyła się w objęcia Morfeusza.
~*~
Bal nadszedł niewiarygodnie szybko. Minęło kilka dni od ich przylotu do Japonii. Sakura razem z Hinatą przez ten czas zajęła się przygotowaniami balu. Suigetsu spędzał bardzo wiele czasu z jej ojcem, natomiast Sasuke unikał jej jak diabeł wody święconej. Ogólnie nie nudziło się jej. Haruno od przyjaciółki niejednokrotnie słyszała, że źle postępuje, poddając się, jednak ona nie widziała innego rozwiązania, jak ustąpienie Tenten i poddanie się. Wiedziała, że zasłużyła na taką karę i przyjmowała ją z niewiarygodną pokorą. Uczniowie i nauczyciele w jej szkole wreszcie zaczynali zauważać jej przemianę i coraz rzadziej ją krytykowali. Tenten chodziła za dwoma dziewczynami jak cień i za wszelką cenę chciała zbliżyć się do nich. One jednak do balu całkowicie ją ignorowały. Dzień przed wyczekiwanym przez wszystkich wydarzeniem Sakura razem z Hyugą pojechała do centrum handlowego. Z Ameryki przywiozła sobie sukienkę przeznaczoną specjalnie na bal, jednak stwierdziła w ostateczności, że wolałaby założyć jednak coś innego i mniej błyszczącego. W rezultacie po kilku godzinach, obie panny wyszły z centrum obładowane wieloma torbami i z szerokimi uśmiechami na ustach. Noc minęła bardzo szybko. Sakura przeciągnęła się niczym kotka, i spojrzała na drugą stronę łóżka, którą zajmował białowłosy. Odkąd się poznali zawsze spali w jednym łóżku, jednak nigdy nie doszło między nimi do niczego więcej. Dziś był wyjątkowy dzień. Po południu miał odbyć się bal, na który wszyscy czekali z niecierpliwością. Było już kilka minut po godzinie jedenastej. Haruno wstała z łóżka i po cichu, aby nie zbudzić narzeczonego, przeszła do garderoby, z której zabrała potrzebne ubrania, a następnie skierowała się do łazienki, gdzie wykonała poranną toaletę i ubrała się. Niebawem miała przyjechać do niej kosmetyczka, a następnie Hinata. Gdy wyszła z pomieszczenia, wróciła do sypialni i zaczęła delikatnie budzić białowłosego.
-SuIgetsu… - mruknęła i szturchnęła jego ramię. Nim się obejrzała, wylądowała na łóżku, przygnieciona do materaca ciałem narzeczonego, który złożył na jej ustach delikatny pocałunek, po czym uśmiechnął się do niej wesoło, ukazując swoje trójkątne zęby.
-Witam piękną panią – zaśmiał się i znów ją pocałował.
-Suigetsu wstawaj, bo zaraz będzie tu kosmetyczka i Hinata i nie mogą cię tak zobaczyć… – mruknęła, uwalniając się spod niego i podchodząc do okna, które uchyliła, wpuszczając do pokoju świeże powietrze.  Hozuki posłusznie zniknął za drzwiami łazienki. W tym samym czasie rozległo się pukanie do drzwi. Po zezwoleniu na wejście, do pomieszczenia wkroczyła Hyuga w towarzystwie wysokiej szatynki.
-Witam panienko Haruno – przywitała się kobieta, a Hinata ucałowała Haruno w policzek.
-Hej! – zaśmiał się zielonooka – Oddajemy się w twoje ręce Shizune – dwie dziewczyny usiadły na fotelach przy dużym stole, na którym po chwili znalazły się najróżniejsze kosmetyki. Nie minęły dwie godziny, a one były uczesane, pomalowane i odpowiednio wystylizowane. Zostało jeszcze założenie kreacji i dodatków, aby wszystko było gotowe. Suigetsu już się niecierpliwił. Już od godziny siedział w salonie wspólnie z Naruto, który przyszedł jakiś czas po Hinacie. Obaj byli już gotowi do wyjścia na bal. Czekając na swoje partnerki oglądali mecz i rozmawiali na najróżniejsze tematy. W końcu dwie dziewczyny ukazały się na schodach. Obie były ubrane były w stylu retro, jednak znacząco się od siebie różniły. Hinata miała na sobie czerwoną, rozkloszowaną sukienkę w białe groszki; białe, koronkowe rękawiczki; wstążkę, którą zawiązała na głowie, lekko z boku w kokardkę i czerwone szpilki. Całość dopełniała fryzura niczym z lat 50 oraz delikatny makijaż oczu i czerwone usta. Jej strój był romantyczny i kobiecy, natomiast Sakura postawiła na barwy ciemniejsze. Ubrała granatową, rozkoszowaną sukienkę, na grubych ramiączkach i przepasaną w talii lakierowanym, czarnym pasem; do tego również czarne: długie rękawiczki, czółenka i mini cylinder ozdobiony kwiatkami i woalką, który umieściła z boku głowy. Jej szyję zdobił przepiękny naszyjnik, który dostała na początku jej znajomości z Sasuke. Różowe, proste włosy spływały jej na plecy, a zielone oczy, podkreślone czarną kredką i cieniami lustrowały dokładnie twarz Suigetsu. Jej czerwone usta wygięły się w uśmiechu, gdy zauważyła, że białowłosy nie może oderwać od niej oczu. Gdy stanęła na ostatnim schodku, chłopak podbiegł do niej, złapał ją w pasie i odwrócił się wokół własnej osi.
-Wyglądacie ślicznie! – krzyknął podekscytowany blondyn, podając Hinacie swoje ramie.
-Nie zaprzeczę… Jesteście piękne – dodał Hozuki i postawił zielonooką na ziemi. Przyszedł na nich czas. Po zrobieniu zdjęcia pamiątkowego przez ojca Haruno, wyszli przed rezydencję, gdzie na podjeździe, czekała na nich czarna limuzyna, do której pośpiesznie weszli. Droga minęła im w ciszy. Każdy z nich pogrążył się we własnych myślach. Hinata najbardziej przejmowała się sprawami organizacyjnymi balu. Naruto myślał o jedzeniu. Sakurę dręczyło przeczucie, że wydarzy się coś złego, natomiast Suigetsu zmagał się z wyrzutami sumienia. Od ich przyjazdu do Tokio i od spotkania Tenten i Sasuke, okłamywał Sakurę. Byli jednak już zaręczeni i on nie miał wyboru, jednak Tenten była w jego oczach dziewczyną wyjątkową, która od razu mu się spodobała. Pomimo narzeczeństwa i poczucia winy, postanowił jednak zaryzykować. Wreszcie dotarli na miejsce i musieli porzucić swoje myśli i obawy. Zaczął się bal. Muzyka grała już w sali, wszyscy uczniowie schodzili się do głównego pomieszczenia w wynajętym pałacyku. Sakura przysunęła się do Suigetsu, który objął ją w tali. Kierowali się do swojego stolika, przy którym siedziała już jedna para. Gdy podeszli bliżej, rozpoznali Sasuke i Tenten. Oni na ich widok wstali i przywitali się. Wzrok Sasuke na dłużej zatrzymał się na sylwetce zielonookiej, a konkretniej, na biżuterii zdobiącej jej dekolt. Szybko jednak otrząsnął się z zamyślenia i usiadł na swoim miejscu. W odróżnieniu do niego Suigetsu bez skrępowania wpatrywał się w oczy Tenten, która uśmiechała się do niego słodko. Zabawa powoli się rozkręcała. Po godzinie parkiet był zajęty przez tańczące pary. Gdzieś w tym tłumie wirowała Hinata z Naruto, natomiast oni siedzieli w czwórkę przy stoliku.
-Może zatańczymy? – białowłosy zwrócił się w stronę Tenten, która kiwnęła w odpowiedzi głową i podała mu swoją dłoń. Zostali sami. Sakura nie wiedziała, co ma zrobić, a on spoglądał na swoją dziewczynę.
-Przepraszam - powiedziała Sakura wstając z zajmowanego miejsca i kierując się do wyjścia z sali. Po chwili znalazła się w toalecie. Wciąż miała przeczucie, że wydarzy się coś złego. Jej dłonie się trzęsły, a serce biło w nieregularnym rytmie. Nagle na sali rozległy się krzyki i piski, a muzyka została wyłączona. Coś spadło i się rozbiło, ponieważ było słychać dźwięk tłuczonego szkła. DJ ogłosił przez mikrofon, że należy zachować spokój. Sakura wybiegła z toalety i pobiegła do sali. Otworzyła drzwi i stanęła jak słup soli. Wszyscy uczniowie stali dookoła parkietu i obserwowali z zaciekawieniem sytuację, która rozgrywała się na środku. W oczach zielonookiej pojawiły się łzy. Sasuke bił się z Suigetsu. Ten drugi najprawdopodobniej miał złamany nos, natomiast z ust bruneta płynęła stróżka krwi. Tenten stała wśród uczniów i z uśmiechem podziwiała walkę. Naruto z innym blondynem próbowali ich rozdzielić, jednak bezskutecznie. Byli zbyt silni i za bardzo zdenerwowani. Sakura podeszła do nich ku zdziwieniu innych i stanęła między nimi.
-DOŚĆ! – krzyknęła na cały głos i spojrzała na nich – Spójrzcie, co narobiliście! O co wam chodzi?!
-Twój „narzeczony” – Uchiha zrobił cudzysłów w powietrzu – Wyznał miłość Tenten i pocałował ją… Powinnaś go nauczyć, że jak ma się narzeczoną, to nie odbija się lasek innym.
-Czy to prawda Suigetsu? Czy on mówi prawdę? – zapytała ze stoickim spokojem. Już wcześniej widziała, w jaki sposób chłopak patrzył na brunetkę, jednak w najśmielszych snach nie przypuszczała, że zdradzi ją z nią.
-Wybacz Sakurciu… Ja nie…
-Proszę cię! Nie mów, że nie chciałeś, bo znów mnie okłamiesz – z jej oczu wypłynęły łzy – Przepraszam – otarła wierzchem dłoni oczy, rozmazując makijaż, skłoniła się lekko i wybiegła. Hinata ruszyła za nią, jednak powstrzymał ją Uzumaki, który pokręcił głową.
-Zostaw ją samą… Pewnie chce sobie wszystko ułożyć… W niczym nie możesz jej teraz pomóc – zrezygnowana brunetka wtuliła się w blondyna. Tenten z uśmiechem podeszła do dwóch chłopaków, którzy mierzyli się wrogimi spojrzeniami.
-Wybacz Sasuke, ale wolę jego – podeszła do białowłosego i wpiła się w jego usta. Uchiha zacisnął dłonie w pięści i bez słowa wyszedł.
~*~
Siedziała na cmentarzu i spoglądała na nocną panoramę Tokio. Widok był stąd zniewalający. To tutaj pierwszy raz spędziła więcej czasu z Sasuke. Wtedy jeszcze była wredną dziewczyną z milionem zachcianek i bez planów na przyszłość. Teraz wiedziała już czego tak naprawdę chce, a czego mieć nie może. Jej jedyna zachcianka miała jedno imię: Sasuke. Jej dłoń mocniej zacisnęła się na złotym łańcuszku ze szmaragdem. Odwróciła się w stronę ciemnego pomnika.
-Babciu Uchiha… To twoja własność… - mruknęła ocierając łzy – Muszę go mu oddać, bo nie zasługuję na niego… Przepraszam, że zawiodłam twojego wnuka… Zachowałam się okropnie! Zraniłam go… Teraz porzucił mnie Suigetsu. Nie kochałam go, ale nie chciałam być do końca życia sama… – wyszlochała. W oddali błyskawica przecięła czarne niebo. Zielonooka drgnęła i wstała z zajmowanego miejsca i podeszła do marmurowego krzyża – Wybacz, ale muszę już iść… Zapowiada się, że będzie burza – w odpowiedzi rozległ się grzmot. Ciężko było jej zachować zimną krew i spokój. Ostatni raz spojrzała na wisiorek, połyskujący delikatnie w blasku księżyca, który tej nocy był w pełni. Delikatnie zaczęła odkładać naszyjnik na ramię krzyża, gdy nagle za nią pojawił się czyjś cień. Jej serce zabiło szybciej.
-Co tu robisz? I czemu go odkładasz? – odwróciła się gwałtownie do osoby, która wypowiedziała te słowa. To był on. Stał za nią i spoglądał w jej oczy. Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Przerażenie mieszało się z radością, że to on, a nie ktoś inny. Wiele innych emocji zalało jej serce i umysł.
-Tenten na pewno będzie wyglądać w nim lepiej – odpowiedziała kładąc łańcuszek na wcześniejsze miejsce.
-Zatrzymaj go… Przecież to tobie go dałem, prawda? – chciał podejść bliżej, jednak ona się cofnęła. Rozległ się grzmot, a zaraz potem niebo znów zostało przecięte przez jasną błyskawicę. Dziewczyna nie dała po sobie poznać, że się boi.
-Powinna mieć go osoba, którą kochasz Sasuke… - z jej oczu znów wypłynęły łzy.
-Dlatego właśnie powinnaś go zatrzymać – znów chciał się do niej zbliżyć, jednak ona zaśmiała się.
-Nie bądź śmieszny Sasuke… Ja wiem, że źle zrobiłam, ale nie musisz się na mnie mścić w taki sam sposób – powiedziała ze stoickim spokojem. Chciała już iść i wyminąć go, jednak gdy przechodziła koło niego, złapał ją za rękę.
-Powiedz mi prawdę – poprosił cicho. Dziewczyna nie miała pojęcia, o co może mu chodzić – Proszę powiesz mi, dlaczego mi to zrobiłaś? – zielonooka przełknęła ślinę i odwróciła się w jego stronę.
-To była wina Ino! Ona mnie podpuściła, a ja jak głupia dałam się nabrać… Pod wpływem złości wyżyłam się na tobie. Chciałam jej pokazać, że wcale się nie zmieniłam!
-A zmieniłaś się? – zapytał po chwili namysłu i usiadł koło niej na ławeczce.
-Gdybym się nie zmieniła, to czy siedziałabym tu z tobą, wiedząc, że za moment rozpęta się burza? Dobrze wiesz, że się boję… A mimo to jestem tu z tobą – wyszlochała – Mi naprawdę zależy na tobie Sasuke.
-A co z Suigetsu?
-Sam widziałeś i słyszałeś, że woli Tenten… To już skończone. Muszę mu jeszcze tylko oddać pierścionek – spojrzała na swój palec, po czym zdjęła z niego biżuterię i schowała do małej kieszonki w sukience.
-Czyli oboje jesteśmy teraz wolni? – zapytał brunet i zaśmiał się z miny zielonookiej, która wpatrywała się w jego oczy z szokiem.
-Zerwałeś z Tenten? – prawie krzyknęła – Dlaczego?
-Nie ja z nią, tylko ona ze mną… Tak wyszło… Skoro on woli ją, a ona jego, to najwidoczniej trzeba się z tym pogodzić… A poza tym, ja jej nigdy nie kochałem… Moja miłość wyjechała do Ameryki po narzeczonego, więc i ja musiałem sobie kogoś znaleźć, prawda? – uśmiechnął się do niej i przysunął jeszcze bliżej.
-Nie musisz kłamać Sasuke… Nie rań mnie proszę! – szepnęła, ocierając łzy.
-Sakura! Nie udawaj głupiej, bo ja wiem, że jesteś bardzo inteligentna… Zrozum, że na swój, bynajmniej dziwaczny sposób przed chwilą powiedziałem, że cię kocham, więc nie sprawiaj trudności – po tych słowach złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Przez chwilę patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, jednak już po chwili zarzuciła ręce na jego szyję i oddała się tej przyjemności.
-Kochasz mnie? – zapytała, gdy odsunęli się od siebie.
-Jak nikogo innego! Przecież tak długo z tobą wytrzymałem… To był wyczyn niemożliwy dla normalnego człowieka! Zakochałem się w tobie! Już od pierwszego spotkania w deszczu, przed restauracją wiedziałem, że jesteś wyjątkowa, Sakuro. No a potem już tak wyszło, że z każdym naszym kolejnym spotkaniem, coraz bardziej zakochiwałem się w tobie. Teraz tylko pytanie, czy i ty mnie kochasz? – zapytał z nadzieją i nieprzebraną miłością w czarnych oczach. Z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, jednak oni się tym nie przejmowali.
-Już od dawna… Pewnie nie uwierzysz, ale uzmysłowiła mi do dopiero Hinata, gdy odwiedziła mnie w domu, kilka dni po incydencie w parku. Wtedy też powiedziała mi o twoim wypadku…. Ja tak bardzo nie chciałam, żeby coś ci się stało! – wtuliła się w jego ramię. Deszcz mieszał się z jej łzami.
-To już nie jest ważne… Teraz pragnę tylko jednego… Powiedz mi, że mnie kochasz…
-Kocham cię Sasuke! – rzuciła mu się na szyję i znów  pocałowała. Sasuke nagle wstał, podszedł do nagrobka i zabrał z niego złoty łańcuszek.
-Co powiesz na to, aby to stało się tymczasowo udokumentowaniem naszych zaręczyn? – wskazał na naszyjnik.
-Zaręczyn? – zapytała zaskoczona, wstając. Brunet klęknął przed nią.
-Obiecuję, że pierścionek dam ci jutro z samego rana… A teraz błagam cię Sakurciu! Zgódź się zostać moją żoną w niedalekiej przyszłości i dziel ze mną życie – spojrzał jej w oczy.
-Sasuke… Kocham cię! – rzuciła się na niego, powodując upadek, na zieloną trawę! Po chwili jednak się podnieśli i brunet zapiął na powrót na jej szyi złoty naszyjnik.
-Widzisz babciu! Ja wiedziałem, że wszystko dobrze się skończy! – chłopak zwrócił twarz w stronę nieba – Wracajmy już, bo jeszcze się rozchorujemy – deszcz padał, jednak już nie grzmiało. Burza nawet dobrze się nie zaczęła, a już jej nie było. W cudownych nastrojach wrócili do domów. Następnego dnia, tak jak obiecał Sasuke, z samego rana przyszedł do domu zielonookiej, aby oficjalnie się jej oświadczyć w obecności pana Haruno. Ren początkowo był niezbyt zadowolony z jej zerwania z Suigetsu, jednak widząc ich  szczęście, postanowił wyrazić zgodę na ślub, który odbył się po dwóch miesiącach.
~*~
-Aiko! Ile razy powtarzałem ci, że masz nie bawić się z synem tego idioty! – krzyknął Sasuke i podszedł do swojej córki, która robiła babki z piasku razem z małym blondynem.
-Kogo nazywasz idiotą, ty gburze?! – warknął zdenerwowany Naruto, biegnąc w stronę dwójki dzieci i przyjaciela.
-Ich zachowanie w stosunku do siebie chyba nigdy się nie zmieni – zaśmiała się Sakura i spojrzała na brunetkę siedzącą obok niej. Była wiosna, wszystko kwitło, ptaki śpiewały, słońce świeciło. Czwórka przyjaciół z dziećmi wybrała się do parku, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszystko skończyło się dobrze. Sakura była żoną Sasuke już od ponad czterech lat. Rok po ich ślubie przyszła na świat ich córeczka. Nazwali ją imieniem babci Sasuke, które oznaczało „miłość”. Teraz spodziewali się drugiego dziecka.
-Mamusiu! – krzyknęła mała dziewczynka. Różowe włosy odziedziczyła po Sakurze, natomiast czarne oczka miała to tacie – Czy jak będę miała braciszka, to też nie będę mogła się z nim bawić? Bo tatuś nie pozwala mi się bawić z Kaito! – powiedziała sepleniąc i przytuliła się do nogi zielonookiej.
-Oczywiście, że będziesz mogła się bawić ze swoim braciszkiem. Teraz też możesz bawić się z Kaito. Mamusia porozmawia z tatusiem.
-Mama krzyknie na tatę? –zapytała z uśmiechem i pobiegła do piaskownicy.
-Oczywiście, że krzyknę, złotko – spojrzała na męża ze złośliwym uśmiechem – Uchiha! Ile razy mam ci powtarzać, że masz nie zabraniać jej bawić się z innymi dziećmi…
-Ale to jest syn Naruto!
-I co z tego, że to jego syn? Ma jego wygląd, więc moje cechy! To chyba oczywiste Sasuke – do tej pory cicha Hinata, postanowiła zabrać głos. Ona także spodziewała się drugiego dziecka.
-Ale ona jest za młoda na chłopców! – próbował dalej bronić się brunet, jednak wiedział, że obliczu swojej żony i przyjaciółki, jest na straconej pozycji.
-Sasuke… Nie pogrążaj się – zaśmiała się zielonooka i wstała z zajmowanego miejsca, pochodząc powoli do ukochanego.
-Wiesz, że cię kocham? – zapytał z uśmiechem, po czym pocałował ją. Nie potrzebował na to odpowiedzi, a ona nie musiała mu tego potwierdzać. Doskonale wiedziała, że on ją kochał, ponieważ powtarzał jej to każdego dnia. Od tamtej nocy byli bardzo szczęśliwi i zawsze razem. Sakura wreszcie doczytała książkę, a Sasuke opowiedział jej historię miłości jego babci i dziadka, która do złudzenia przypominała ich przygodę. I kto by pomyślał, że to się tak skończy? Wreszcie wszystko znalazło się na swoim miejscu. Jeden człowiek został odkryty, a dzięki temu kolejny został stworzony.

1 komentarz:

  1. Zacnie! Ach, sakura w nowej, a następnie starej odsłonie, jak ka to kocham..
    No, no i oczywiście kobiety górą! Mężczyzna może rządzić krajem, domem, miastem, ale to kobieta zawsze będzie rządzić mężczyzną! (I pomyśleć, że kiedyś nie miałyśmy praw..)
    Chyba nie muszę jak zwykle mówić, że wyszło Ci zajebiście, bo to oczywiste i sama doskonale o tym wiesz :3
    Jak ja dawno tyle nieczytałam O.o
    Ogólnie rzecz biorąc cieszę się, że (w końcu!!!) Znalazłam porządnego bloga o Sasusaku i że mam co czytać, a jeszcze że to jest takie cudowne, to ju w ogóle. Co chwile pokazujesz Sakurę i Sasukę w innym wydaniu, zawsze bogaci, czasem jedna strona ma za uszami, czasem druga, a czasem to poprostu powikłania losu, cudownie! Ciekawe, co będzoe następne..
    I dokonałaś cudu!
    ODRYŁAŚ CZŁOWIEKA!!!
    No cóż, pora wyruszyć w kolejną czytelniczą podróż, do zobaczenia("Do przeczytania..?") w następnym komentarzu!

    OdpowiedzUsuń