10 czerwca 2013

Idealna intryga! Skuteczność potwierdzona przez zakochanych! ~ cz.3



Jej przyjaciele zostali już zaroszeni. Matka braci Uchiha nie miała nic przeciwko ich przyjazdowi, a wręcz przeciwnie, bardzo ucieszyła się na wiadomość, że pozna najbliższych Haruno. Hinata, Naruto i Ino mieli przylecieć w dzień zaręczyn z samego rana. Nie mogła pozwolić, aby ich zabrakło na tej ważnej uroczystości. Niby to tylko jej zaręczyny, ale to byli jej przyjaciele i bardzo chciała, żeby byli przy niej. Siedziała teraz wtulona Sasuke. Koło niej siedział wiąż naburmuszony Itachi, a kawałek dalej, na fotelu siedziała Mikoto. W telewizji leciał właśnie jakiś film kryminalny, który Sasuke razem ze swoją matką zawzięcie komentował.
-Co za kretyni! Przecież to oczywiste, że to on go zabił! – krzyknął i zerwał się na równe nogi. Sakura tracąc oparcie pod głową skorzystała z ramienia Itachiego, siedzącego po jej lewej stronie, który natychmiast przerzucił nad nią swoje ramie i delikatnie ją do siebie przyciągnął.
-Myślę, że oni robią to celowo, żeby zmusić go do przyznania się – dodała pani Uchiha.
-No coś ty, mamo! Oni są zbyt tępi, żeby na to wpaść i cały czas pewnie podejrzewają tego rudego, co to szedł… Hej! – krzyknął wzburzony brunet, przerywając swoją wcześniejszą wypowiedź dotyczącą filmu i spoglądając spod byka na brata i ukochaną – Dlaczego tak siedzicie?
-Nic, nic... – mruknęła Haruno bardziej wtulając się w Itachiego – Możesz wracać do komentowania filmu – spojrzała na niego spod długich rzęs i uśmiechnęła się słodko.
-Ale czemu się do niego tak tulisz – usiadł koło niej i starał się ją oderwać od brata, jednak ta tylko objęła starszego Uchihę mocniej w pasie i nie pozwoliła się od niego oderwać, na co zrezygnowany Sasuke odpuścił.
-Jakbyś się tak nie podniecał filmem, to siostrzyczka nadal by się do ciebie przytulała – zaśmiał się starszy z braci. Po kilku minutach Sakura jednak wstała, przeciągnęła się, cmoknęła dwóch mężczyzn i kobietę w policzki i oświadczyła, że idzie spać.
-Ja idę z tobą! Poczekaj kotku! – krzyknął za nią Sasuke i pobiegł w stronę schodów.
-Byle nie za głośno dzieciaki – zaśmiał się Itachi i dalej zajął się oglądaniem kończącego się już filmu. Przed trzaśnięciem drzwi usłyszał jeszcze z ust brata głośne „spadaj!”.
~*~
Rano Sakura obudziła się słysząc głośne trąbienie samochodu na zewnątrz. Zerknęła na zegarek, jak oparzona zerwała się z łóżka i szybko przebiegła z pokoju Sasuke do Itachiego. Weszła pod kołdrę i udawała, że ciągle śpi przytulona do ‘narzeczonego’. Jak się spodziewała po chwili usłyszała otwieranie drzwi wejściowych, głośne kroki po schodach, a następnie drzwi od sypialni w której przybywała otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadła zdenerwowana Karin.
-Sakura! Wstawaj! Jesteś spóźniona! Jak mogłaś zaspać! Muszę ci coś powiedzieć! Stało się coś okropnego! No wstawaj! – krzyczała przekopując jej szafę. Sakura widząc to wstała leniwie z łóżka i odsuwając kobietę od mebla sama wyjęła sobie ubrania. Zniknęła na chwilę w łazience, a gdy wyszła miała na sobie czarne krótkie spodenki, białą bluzkę wiązaną na szyi oraz na stopach czarne, częściowo zabudowane czółenka <klik>. Karin zniknęła, a Itachi dalej smacznie spał. Wzięła telefon, dokumenty oraz portfel i wyszła cicho z sypialni. Zgadując gdzie może znajdować się Karin, skierowała się do pokoju młodszego z braci. Nie pomyliła się. Na łóżku siedział Sasuke, a na jego szyi uwieszona była czerwonowłosa, która żaliła się, że on wczoraj nie mógł z nią zostać.
-Możemy już iść? – Sakura wcięła się do jej monologu, a ta tylko kiwnęła głową potakująco, wstała z łóżka i ruszyła koślawo, na wysokich obcasach za zielonooką.
~*~
Od kilku godzin chodziły znów po sklepach i szukały odpowiednich sukienek na przyjęcie zaręczynowe. Sakura widziała, że Karin coś gryzie. W końcu przerwała uciążliwe milczenie, które panowało między nimi od dłuższego czasu. Musiała dowiedzieć się, czy powodem jej zdenerwowania jest to, o czym ona myślała.
-Co się stało? – zapytała poważnie – Widzę, że coś cię dręczy.
-Wczoraj gdy brałam kąpiel mój telefon wyśliznął mi się z ręki i wpadł do wanny. Niestety nie dało się go uratować i straciłam zdjęcie. Zaraz tatuś kupił mi nowy i chciałam na niego nagrać zdjęcie z laptopa, ale wszystkie gdzieś zniknęły i nie mam ani jednej kopii, a tym samym najważniejszego elementu szantażu.
-To niedobrze – mruknęła, ale wewnątrz skakała z radości. Już nie było zagrożenia i mogła być z Sasuke szczęśliwa.
-Sakurciu powiedz mi, co ja mam teraz zrobić – pisnęła przerażona.
-Moim zdaniem masz dwa wyjścia… Możesz zrobić inne zdjęcie, ale to jest zbyt ryzykowne, albo po prostu o niczym mu nie powiesz. Po zaręczynach, a potem po ślubie będzie już za późno na odwrót, więc nie będziesz miała się czego bać… - zaproponowała z uśmiechem – Co powiesz na taką sukienkę? – pokazała jej delikatną, granatową sukienkę z szerokim pasem z białej koronki pod biustem.
-Nie… Wolę coś bardziej odkrytego – pisnęła i podbiegła do innego wieszaka. Czasami potrafiła zachowywać się poważnie, ale przeważnie dominował idiotyzm. Piskliwa, rozpieszczona dziewucha z bogatego domu. Ona też nie należała do biednych, a przynajmniej czasowo, ale jakoś potrafiła się zachować.
-A co z planem? Którą opcję wybierasz? – zapytała niby od niechcenia.
-Ta pierwsza naprawdę jest niebezpieczna, więc o niczym mu nie powiem… Uniknę kłopotów – zaśmiała się złowrogo. Gdy kupiła sukienkę pożegnały się i Karin odjechała spod centrum handlowego i udała się na wizytę do swojej kosmetyczki. Po chwili na parking wjechała czarna limuzyna, z której wysiadła czarnowłosa kobieta. Podeszła do Sakury i pocałowała ją w policzek.
-Gotowa na zakupy? Idziemy kupić ci sukienkę na jutro! – powiedziała wesoło Mikoto i ciągnąc za sobą zielonooką ruszyła do wnętrza dużego budynku – Przed chwilą rozmawiałam z Fugaku… Nie będzie go na zaręczynach, co jest dla nas plusem… Dowie się o wszystkim, gdy już będziecie oficjalnie narzeczeństwem.
~*~
Od rana wszyscy byli zabiegani. Itachi przebywał z Sasuke, a Mikoto szykowała Sakurę, jednocześnie wykonując setki telefonów do różnych ludzi. Haruno dowiedziała się, że jej przyjaciele są już w hotelu i spotkają się w restauracji, w której miało odbyć się przyjęcie zaręczynowe. Cieszyła się, że jej największe marzenie wreszcie zaczyna się spełniać. Miała nadzieję,  że wszystko potoczy się dobrze. W między czasie wykonała telefon do Karin i oświadczyła jej, że ta wraz z rodzicami ma czekać w jednym z pokoi na pierwszym piętrze, specjalnie przygotowanym dla niej i z niego nie wychodzić, ponieważ gdy go opuści to będzie miała pecha. Czerwonowłosa dała się na to nabrać i obiecała, że nie wyjdzie z niego, dopóki nikt po nią nie przyjdzie. Gdy Sakura była malowana i czesana do pokoju w którym przebywała razem z Mikoto wpadł Sasuke z szerokim uśmiechem.
-Rodziców Karin nie będzie na przyjęciu, ponieważ dostali nagłe zlecenia w pracy… Jeden problem mniej! – krzyknął wesoło, jednak już po chwili został wyciągnięty z pomieszczenia przez Itachiego, który uparł się, że muszą już jechać do restauracji i dopilnować przygotować, ponieważ przyjęcie miało rozpocząć się już za godzinę. Obaj w czarnych garniturach udali się do restauracji. Itachi od razu skierował się do pokoju w którym już od dłuższego czasu przebywała czerwonowłosa.
-Witam przyszłą panią Uchiha – zaśmiał się.
-Czego chcesz? – warknęła w jego stronę.
-Spokojnie. Sakura niebawem do ciebie przyjdzie, a tymczasem siedź tu grzecznie i pilnuj swojego szczęścia – powiedziawszy to wyszedł zamykając za sobą drzwi, po czym przekręcił niesłyszalnie kluczyk w drzwiach, tym samym zamykając kobietę samą w pomieszczeniu bez możliwości wyjścia.
~*~
Wszyscy goście zgromadzili się już na sali. Brakowało jedynie Sakury i jej przyjaciół. Oczywiście nie było również Karin, która w ciągu dalszym siedziała zamknięta w jednym z pokoi hotelowych, który znajdował się na pierwszym piętrze, więc nie było możliwości, aby ona go w jakiś sposób opuściła. Chyba, że umie latać, jak podejrzewał Itachi, który uważał ją za czarownicę. Światła na sali były przygaszone. Po chwili do pomieszczenia weszły dwie kobiety. Jedna z kobiet była piękną, błękitnooką blondynką. Miała na sobie długą, żółtą suknię z trenem i długie, czarne koronkowe rękawiczki. Przy każdym kroku delikatnie spod sukni wyłaniały się również żółte czółenka, a w dłoni trzymała czarną kopertówkę <klik>. Druga kobiety była białooka blondynką. Ona miła ubraną czerwoną, prostą suknię do ziemi; również czerwone, długie rękawiczki oraz tego samego koloru czółenka. W dłoni trzymała białą kopertówkę, zawieszoną luźno na jej nadgarstku, na cienkim paseczku <klik>.  Za nimi wszedł przystojny, niebieskooki blondyn, na widok którego źrenice Sasuke szeroko się rozszerzyły.
-Naruto! – krzyknął przejęty i szybkim krokiem podszedł do równie zdziwionego mężczyzny.
-Sasuke? Co ty tu robisz? – krzyknął rzucając się na bruneta.
-Zaręczam się z najpiękniejszą kobietą na świecie – zaśmiał się i poklepał przyjaciela po plecach.
-Z Hinatą? – Uzumaki podszedł do Hyugi i objął ją w pasie – Nie oddam ci jej.
-Głupi Naruto! On miał na myśli Saku – do rozmowy włączyła się blondynka.
-Ach! Gdzie moja kultura! Nazywam się Sasuke Uchiha… A wy to pewnie Ino i Hinata… Miło mi was poznać – ucałował je obie w dłonie – Zaprowadzę was do stolika – zaczęli się kierować w stronę podestu. Nie zaszli jednak daleko, bo drzwi do sali znów się otworzyły i pojawiła się w nich Sakura wspólnie z Itachim. Miała na sobie białą suknię do ziemi, składającą się z dwóch warstw materiału – jednej dłuższej i prostej i drugiej krótszej i asymetrycznej, a pod biustem znajdował się czarny pas z srebrnymi kamykami. Na rękach miała długie, również czarne rękawiczki, a na stopach biało-czarne czółenka z odsłoniętymi placami. W dłoni trzymała białą kopertówkę <klik>. Na głowie miała burzę loków, w które powpinane były malutkie, białe i prawie czarne różyczki.
-No leć do niej – zaśmiał się Naruto i uderzył przyjaciela w plecy, Ten jedynie uśmiechnął się i pobiegł w stronę ukochanej. Złapał zaskoczoną kobietę w pasie i zaczął się razem z nią obracać wokół własnej osi. Suknia zafalowała, a z włosów wypadło kilka kwiatków. Kobieta zaśmiała się radośnie, gdy brunet postawił ją na środku sali i pocałowała go przelotnie w usta. Uchiha złapał ją za dłonie i delikatnie, wciąż ją trzymając odsunął się, aby mieć widok na nią całą.
-Normalnie już dłużej nie wytrzymam – zaśmiał się – Pięknie wyglądasz – przełknął ślinę i spojrzał w jej radosne oczy – Pamiętasz, jak się poznaliśmy? – zapytał, a koło nich zebrali się wszyscy goście – Potrąciłem cię i wszystkie twoje rzeczy rozsypały się dookoła, a ja chciałem odejść. Ty mi jednak nie pozwoliłaś. Byłaś pierwszą dziewczyną, która spoliczkowała mnie – znów się zaśmiał z jej miny – Już pierwszego dnia zainteresowałem się tobą. Myślałem jednak, że jesteś kolejną fanką, ale ten incydent uświadomił mi, że jednak jesteś wyjątkowa. Byłaś też bardzo niedostępna I okropnie irytowało mnie, że nie zwracałaś uwagi na moje zaloty. Musiałem nawet prosić Itachiego o pomoc w zdobyciu ciebie, bo ty ciągle się na mnie wściekałaś, gdy próbowałem cię zdobyć. Nie wiem, co w tym ci nie pasowało, ale męczyłaś mnie tym. Gdy wreszcie udało nam się, to nasi ojcowie zaczęli się kłócić i musieliśmy się ukrywać. Potem mój tata dowiedział się o wszystkim i zmusił moją rodzinę do wyjazdu. Potem jeszcze ta głupia Karin! – warknął zirytowany – No i znowu pomógł nam Itachi. Wreszcie teraz i tu stoimy razem. Ja wiem, że te oświadczyny przydałoby się podszlifować i nie należą one do normalnych, tak samo jak nasza historia, ale mam nadzieję, że… – klęknął i z kieszeni marynarki wyjął czarne pudełeczko, w którym znajdował się delikatny pierścionek z białego złota, ozdobiony licznymi, malutkimi diamencikami – Mam nadzieję, że po tym, co razem przeszliśmy nie zrezygnujesz ze mnie i będziesz dzielić życie wspólnie ze mną na dobre i na złe… Sakuś proszę zostań moją żoną – powiedział ciągle patrząc w jej oczy zalane łzami. Kobieta upadła przed nim na kolana i pocałowała go namiętnie w usta, zarzucając swoje ręce na jego szyję.
-Na zawsze razem ukochany – powiedziała cicho i przytuliła się mocno do niego. Na sali rozległy się głośne brawa. Zostało zapalone świtało. Kelnerzy zaczęli roznosić kieliszki z szampanem. Goście podchodzili do pary i gratulowali im, pytali kiedy ślub i ogólnie cieszyli się ich szczęściem. Sasuke ocierał łzy z policzków ukochanej. Po chwili podbiegł do niech Itachi.
-Młodzi kiedy wesele!? – krzyknął wesoło. Sasuke już miał mu odpowiedzieć, gdy nagle coś zapiszczało i na podeście pojawiła się Mikoto z szerokim uśmiechem.
-Drodzy goście i narzeczeni. Ślub odbędzie się za trzy tygodnie w Tokio… – Sasuke z Sakurą spojrzeli na siebie i westchnęli zrezygnowani. Z panią Uchiha nie było żadnej dyskusji. Ale im szybciej tym lepiej, prawda…
~*~
Siedziała w pokoju w czerwonej, mocno wykrojonej i obcisłej sukni do ziemi. Obok niej na białym dywanie stały czerwone szpilki, a na stoliku leżała kopertówka w tym samym kolorze <klik>. Słyszała, jak grała muzyka, jak goście się śmiali, a chwilę później głośne krzyki radości. Wciąż nie wiedziała dlaczego Sakura po nią jeszcze nie przyszła. Przyjęcia miało trwać już od pół godziny, a ona ciągle siedziała zamknięta w pokoju. Nagle rozległ się entuzjastyczny krzyk znienawidzonej przez czerwonowłosą kobiety, oświadczający, że ślub odbędzie się za trzy tygodnie w Japonii.
-Jak to ślub?! – krzyknęła sama do siebie i podbiegła do drzwi. Szarpnęła kilkakrotnie za klamkę, jednak okazało się, że drzwi są zamknięte na klucz. Przeklęła i wściekła uderzyła pięścią w drewno – Wredny debil! To wszystko to pewnie jego sprawka! Dorwę cię Itachi! – krzyknęła i rozejrzała się po pokoju. Drzwi zamknięte, więc jedyną drogą ucieczki z pokoju było okno. Otworzyła je na oścież i wychyliła się delikatnie.
-O cholera! – warknęła znów sama do siebie – Zabiję go! – była na pierwszym piętrze, a po ścianie pięły się dzikie winorośle. Kobieta westchnęła głośno i powoli zaczęła wychodzić przez okno. Stanęła na parapecie, odwróciła się tyłem i zaczęła powoli schodzić. Zaledwie metr nad ziemią pośliznęła się i spadła z hukiem na zieloną trawę. Przeklęła pod nosem i szybko się podniosła.
~*~
Stała z ukochanym i przyjaciółmi. Połowę gości już poznała i niejednokrotnie słyszała, że jest milion razy lepsza od Karin, którą na każdym kroku krytykowano.
-No siostrzyczko! – ktoś krzyknął z tłumu, a już po chwili przed parą pojawił się po raz kolejny Itachi – Teraz chyba nie będę już musiał długo czekać na to, aby zostać wujkiem, a może nawet i chrzestnym.
-To chyba ty pierwszy powinieneś postarać się o dziecko… Ale najpierw musisz znaleźć sobie ukochaną, bo inaczej nici z tego – zaśmiał się Sasuke.
-Ach! Itachi! Poznaj moich przyjaciół – Haruno uśmiechnęła się wesoło do długowłosego bruneta i zaczęła po kolei pokazywać na znajomych – To jest Naruto Uzumaki…
-Cześć… Dawnośmy się nie widzieli – przerwał jej Uchiha i podał rękę Londynowi – Pamiętam, jak bawiliście się z Sasuke w piaskownicy, a potem nagle zniknąłeś…
-To jest jego dziewczyna, Hinata Hyuga – Sakura objęła przyjaciółkę jednym ramieniem, a drugie zarzuciła na barki kolejnej kobiety – A to Ino Yamanaka – Przez moment wydawało się, że oczy Itachiego zaszły lekką mgłą. Brunet pokręcił delikatnie głową i uśmiechnął się szarmancko. Przelotnie musnął dłoń Hinaty, natomiast na dłoni blondynki zatrzymał się na dłużej przy czym patrzył jej głęboko w oczy.
-Miło mi was poznać drogie panie – zaśmiał się i przejechał ręką po twarzy – Zaraz wracam – szepnął i zniknął tak szybko, jak się pojawił. Wszyscy byli zaskoczeni jego zachowaniem, jednak nie skomentowali tego.
-My idziemy do reszty gości, a wy bawcie się dalej – milczenie spowodowane szokiem przerwał Sasuke, który zaczął ciągnąć ukochaną w stronę parkietu i po chwili już wirowali wśród bawiących się par.
~*~
Działo się z nim coś według jego mniemania coś niedobrego. Nigdy nie czuł się podobnie w towarzystwie żadnej kobiety. To widok Yamanaki wywołał w nim stan osłupienia i zakłopotania. Nagle przed oczami śmignęły mu blond włosy spięte w wysoki koński ogon. Nie zastanawiając się nad tym, co robi złapał osobnika za rękę, odwrócił go w swoją stronę i przyciągając do siebie, pocałował w usta. Pocałunek nie trwał jednak długo, bo już po chwili oderwał się z piekącym policzkiem, na którym pozostał ślad pięciu palców.
-Debilu!  Co ty sobie myślisz? – warknął Deidara przecierając swoje usta, na których chwilę temu spoczywały jeszcze usta bruneta.
-Deidara?! – prawie krzyknął, patrząc na przyjaciela – Myślałem, że to…
-Ja? – z tłumu tańczących wyłoniła się piękna kobieta w zjawiskowej, żółtej sukni. Na jej twarzy malowało się rozbawienie – To ja ci kuzynku zdradzam sekret, że on mi się podoba, a ty mi go kradniesz sprzed nosa i jeszcze się całujecie! – zaśmiała się i podeszła bliżej nich.
-Ja nie chciałem go pocałować – krzyknęli jednocześnie – Zamknij się! – nów razem – To ty się zamknij!
-Chłopaki! – ich „rozmowę” przerwała błękitnooka.
-Jesteście kuzynostwem? – zapytał zszokowany brunet, po czym odsunął się kawałek – Nie powiedział bym… Ja ci się po… podobam?! – krzyknął, po czasie, jakby uświadamiając sobie, co przed chwilą powiedziała kobieta.
-Chodźmy na drinka… Poznamy się! – nie uzyskał odpowiedzi, natomiast został pociągnięty przez Ino w stronę baru. W tym momencie uświadomił sobie, że nigdy nie czuł się tak przy kobiecie, ponieważ nigdy nie był prawdziwie zakochany.
~*~
Stała z boku i obserwowała swojego ukochanego. Tańczyli kilka piosenek bez przerwy, aż wreszcie brunet postanowił zajść po coś do picia. Odwrócona plecami do wyjścia, nie zauważyła osoby, która właśnie weszła na salę. Nagle na swoim ramieniu poczuła silną, męską dłoń. Już miała się odwrócić z myślą, że to kolejni goście, który chcą poznać przyszłą panią Uchiha, jednak pierwotnie nie zrobiła tego, słysząc słowa, które wypowiedział mężczyzna za nią.
-Karin! Znów zmieniłaś kolor włosów! Czemu akurat róż? – Sakura stwierdziła, że nie ma sensu się ukrywać skoro i tak wszystko jest już zatwierdzone, więc z uśmiechem się odwróciła.
-Dzień dobry panie Uchiha – spokojnie obserwowała jak na jego twarzy maluje się szok, potem zagubienie, znów szok, a na samym końcu złość.
-Co tu robisz Haruno? – warknął w jej stronę z wyraźną niechęcią.
-Jestem na zaręczynach oczywiście, proszę pana – odpowiedziała lekko zaskoczona, ale z szerokim uśmiechem.
-Jak to? A gdzie Karin? – zapytał spokojniej, lecz jego twarz wciąż wyrażała złość.
-Dokładnie to nie wiem… Nie widziałam jej od samego początku, więc sam pan rozumie – zaśmiała się. Doskonale wiedziała, że czerwonowłosa znajduje się w jednym z pokoi, ale nie rozumiała dlaczego miałaby się mu bardziej narażać. I tak już jej wystarczająco mocno nie lubił, przez wzgląd na kłótnie, które od lat trwały między jej ojcem i Fugaku.
-Sakuś kochanie! Mama mówiła, że jak teraz nie będziesz się zwracać do niej „mamo” to się obrazi – zaśmiał się i podał zielonookiej drinka.
-Sasuke, czy możesz mi wytłumaczyć zaistniałą sytuację? – zapytał z przekąsem mężczyzna i spojrzał groźnie w oczy syna.
-Cześć tatko – Sasuke rozejrzał się po sali i nagle z szokiem wymalowanym na twarzy znów odwrócił się w stronę ojca – Tato?! – krzyknął przerażony, jednocześnie odwracając wzrok i poszukując kogoś w tłumie gości – Co ty tu robisz? – jakby odetchnął z ulgą.
-Co ona tu robi i czemu wołasz do niej „kochanie”? – warknął – Nie życzę sobie, aby…
-Czego sobie nie życzysz drogi mężu? – do rozmowy wtrąciła się czarnooka kobieta, która objęła ramieniem Haruno.
-Mikoto… - westchnął zrezygnowany i lekko się rozluźnił – Dlaczego ona jest z nim, a on z nią i czemu są do cholery razem?! – krzyknął patrząc w oczy żony.
-Kochany mężu – zaczęła z naciskiem na ostatni słowo – ja zaplanowałam cały spisek… - Sasuke chrząknął znacząco – Dobra… Itachi zaplanował całość, ale ja pomagałam w realizacji… Nie wiem, czy tylko ty byłeś taki ślepy, żeby nie widzieć, że Sasuke nie kocha tej czerwonej wiedźmy, ale w tym momencie uświadamiam cię, że ona go szantażowała zdjęciami, na których był nagi, tylko po to, aby zdobyć go na wieki, wieków… A on jako dobry syn poświęcał się dla ciebie, aby ochronić swoją i twoją reputację. Tak więc zapewniam cię, że jeśli teraz i tu nie zaakceptujesz ich związku, to jutro się pakuję i razem z nimi wylatuję do Japonii, gdzie za trzy tygodnie odbędzie się ślub… I żadnego ale – dodała pośpiesznie widząc, że mężczyzna otwiera usta, aby zaprotestować.
-Dobra… Ale niczego więcej nie wymagajcie – szepnął ponuro i już miał zamiar odejść, gdy na jego szyi uwiesiła się zielonooka kobieta i musnęła jego policzek.
-Dziękuję panie Uchiha – Sakura zaśmiała się i puściła mężczyznę.
-Nie pozwalaj sobie na za wiele Haruno, bo… - przerwał mu głośny huk, spowodowany uderzeniem drzwi o ścianę. Na salę wpadła Karin, cała ubrudzona od błota, w poszarpanej sukience i na bosaka. Widać było, że była wściekła.
-Itachi Uchiha! Zabiję cię – krzyknęła na całą salę. Muzyka przestała grać. Nikt nie śmiał się odezwać. Nikt poza Fugaku.
-Grozisz mojemu synowi? – zapytał najspokojniej w świecie.
-Panie Uchiha! Oni zamknęli mnie w pokoju, a tu już trwa zabawa… Sasuke już możesz mi się oświadczać! – krzyknęła podchodząc do bruneta, jednak drogę zastąpił jej starszy mężczyzna – Z drogi! – warknęła zirytowana. Za Fugaku stanął Itachi oraz Mikoto, zaś za nimi stał Sasuke, który po chwili objął Sakurę.
-Nie jesteś tu potrzebna – mruknęła czarnooka kobieta z uśmiechem.
-Sakura odsuń się od Sasuke i zajmij się swoim narzeczonym – Znów podeszła bliżej, jednak słowa zielonookiej wprawiły ją w osłupienie.
-Właśnie się nim zajmuję… Tak samo jak zajmowałam się nim zawsze, gdy ciebie nie było w pobliżu… W dzień i w nocy – prowokacyjnie zagryzła wargę i przejechała wnętrzem dłoni po policzku ukochanego – Wiesz… Teoretycznie, to nigdy nie zerwaliśmy, więc byłaś z nim bezprawnie – zaśmiała się z miny Karin, która stała i patrzyła na nich szeroko otwartymi oczami. Ruszyła z miejsca dopiero, gdy Sasuke musnął delikatnie usta zielonookiej. Po chwili pocałunek przeprowadził się z subtelnego w bardziej namiętny, a w czerwonowłosej jeszcze bardziej się zagotowało. Podbiegła do pary i chciała ich rozdzielić, jednak została odepchnięta przez Itachiego, a po chwili wyprowadziła ją ochrona. Po tym małym incydencie zabawa znów się rozkręciła i trwała aż do białego rana. A z każdą kolejną godziną Fugaku coraz bardziej przekonywał się do przyszłej żony swojego młodszego syna.
~*~
-Dzień dobry prawie pani Uchiha – otworzyła swoje zielone oczy, gdy poczuła miękkie usta ukochanego na swoim czole, a następnie nosie i wreszcie ustach. Zaśmiała się cicho, po czym odepchnęła go lekko od siebie.
-A wiesz, że prawie robi różnicę? – zapytała wstając. Byli w samej bieliźnie. W nocy byli tak zmęczeni po przyjęciu, że nie myśleli o niczym innym, niż o zrzuceniu ubrań i pójściu spać.
-Sakura…  - mruknął niezadowolony, gdy zniknęła za drzwiami łazienki. Po chwili słyszał już tylko szum wody. Gdy wyszła po kilku minutach, miała na sobie białą koszulę na długi rękaw, wsadzoną w ciemno granatową spódniczkę w kokardki. Podeszła do łóżka i nałożyła na stopy czarne czółenka z odkrytymi palcami <klik>. W momencie gdy ona się malowała, Sasuke poszedł wziąć prysznic. Wyszedł w samych bokserkach i skierował się do szafy, jednak nie dotarł tam.
-Ubrania już ci wybrałam… Leżą na łóżku skarbie – zaśmiała się Haruno. Brunet tylko się uśmiechnął i musnął ją w policzek. Po chwili na nim znalazły się czarne, węższe spodnie; biały, czysty T-shirt; czerwono-czarna koszula w kratę oraz czarne trampki.
-Teraz wyglądasz jak człowiek – po raz kolejny zielonooka zachichotała i podeszła do ukochanego –A teraz pora na rozmowę z twoim tatą – mruknęła po chwili niezadowolona i złapała bruneta za dłoń – Ale najpierw obudzimy Naruto z Hinatą i Itasia z Ino – wyszli z pokoju i skierowali się najpierw do pokoju blondyna i brunetki, jednak jak się okazało ich już nie było tam. Udali się więc na drugi koniec korytarza i nie pukając jak poprzednio weszli do środka. Widok jaki zastali, prawie zwalił ich z nóg. Na łóżku leżała Ino w samej bieliźnie, a na jej biodrach siedział brunet, który zachłannie całował jej szyję.
-Nas tu nie było – mruknął Sasuke i wyciągnął za rękę ukochaną z pokoju – Może wrócimy do siebie i…
-Nie ma takiej opcji – musnęła jego usta i uśmiechnęła się słodko – Musisz porozmawiać z twoim tatą.
~*~
W jadalni siedzieli już prawie wszyscy. Brakowało tylko narzeczonych i Itachiego z Yamanaką. Po chwili pojawiła się pierwsza para.
-Oni albo się spóźnią, albo nie przyjdą wcale… Chyba szykują nam się kolejne zaręczyny – zaśmiał się Sasuke, odsuwając krzesło Sakurze i po chwili samemu siadając.
-Sakurciu, twoja przyjaciółka spadła nam jak gwiazdka z nieba… Już myślałam, że on nigdy sobie żadnej kobiety nie znajdzie – westchnęła z rezygnacją Mikoto – Jedzmy kochani… Smacznego! – wszyscy odpowiedzieli jej chórkiem i zaczęli konsumować posiłek. Naruto z Hinatą, gdy tylko skończyli zmyli się z domu i poszli zwiedzać Pekin. Pozostali nadal siedzieli przy stole.
-Tato, jak już wiesz jadę z Saku do Japonii i tam będzie nasz ślub – zaczął Sasuke – Itachi i Ino wracają z nami… Po ślubie nasza czwórka tam zamieszka…
-Mamy także jedną sprawę do pana – mruknęła cicho Haruno.
-Chcemy, żebyś połączył firmę z tatą Saku – przerwało mu głośne uderzenie pięścią w stół.
-Nigdy w życiu! – krzyknął Fugaku, wstając z miejsca – Już zgodziłem się na ślub z nią – warknął, a zielonooka spuściła głowę. Czuła się źle, wiedząc, że jeden z rodziców Sasuke jej nie akceptuje – To znaczy… Nie o to mi chodziło… Nie jesteś taka zła, ale ja wciąż twojego ojca nie…
-Co on takiego panu zrobił? Co pan takiego zrobił tacie? Dlaczego wy się tak nie znosicie i utrudniacie nam tym samym wszystko?! – Sakurze puściły nerwy i cała jej złość i rozpacz wybuchły w tym momencie. Zaskoczony mężczyzna zajął swoje poprzednie miejsce – Przepraszam – szepnęła Haruno i znów spuściła głowę.
-No, my… - sam nie wiedział, co ma odpowiedzieć. To było tak dawno, że sam już nie pamiętał dokładnie.
-No właśnie kochanie… - do rozmowy wtrąciła się Mikoto – Sami już tego nie wiecie… A pamiętasz, jak zawsze od liceum byliście razem? Byliście najlepszymi przyjaciółmi… Mam ci przypomnieć o co poszło? Byłeś wściekły, że jemu urodziła się córeczka, a ty miałeś dwóch synów. To było to ognisko zapalne, a wszystko wybuchło, gdy on odszedł z twojej firmy i założył swoją… Wtedy wygarnąłeś mu wszystko, a sam nie byłeś bez winy. Gdyby nie twoja chora zazdrość, to wszystko byłoby dobrze. A teraz zamiast się cieszyć, że będziesz mieć wspaniałą synową, to wściekasz się o byle co… Wasze firmy to ta sama branża… Zobacz, jakie zyski przyniosłoby połączenie waszych dwóch firm… Ile byście zyskali! Musicie tylko znaleźć kompromis – zakończyła swoją długą i dosadną przemowę czarnooka kobieta i pozbierawszy z pomocą Sakury talerze, wyszła do kuchni.
-Idę pomyśleć – powiedział cicho mężczyzna i ulotnił się z pokoju.
~*~
Stali na lotnisku. Mieli jeszcze chwilę do przylotu ich prywatnego samolotu. Czekali jeszcze tylko na Fugaku. Wreszcie wszystko zaczynało się układać. Mężczyzna zaakceptował związek Sakury z Sasuke i zgodził się porozmawiać z ojcem Haruno i pogodzić się z nim. Wszystko zmierzało w stronę szczęścia. Pół godziny później siedzieli już w samolocie i wesoło rozmawiali. Lecieli wszyscy. Naruto z Hinatą, Fugaku z Mikoto, Itachi z Ino oraz Sasuke z Sakurą. Godzinę później już lądowali w Tokio na lotnisku. Na Naruto i Hinatę czekali już rodzice blondyna. Wiedzieli już, że z ślubu Uzumakiego i Haruno nic nie będzie i przyjęli to bardzo spokojnie. Nie odwołali także umowy z tatą Sakury. Pogratulowali narzeczonym i odjechali z synem i Hyugą do swojego domu. Itachi wyprowadził z samolotu terenowy samochód. Państwo Uchiha z parą narzeczonych wsiedli do samochodu i odjechali w stronę domu Sakury. Starszy syn Uchiha razem z Yamanaką poszli pieszo do domu blondynki, aby brunet mógł poznać rodziców dziewczyny. Byli pewni, że są dla siebie stworzeni i nie mili zamiaru się rozstawać.
~*~
-Cześć tatusiu! – od progu krzyknęła zielonooka i wprowadziła do domu gości. Natychmiast na schodach pojawił się Haruno z uśmiechem na twarzy, jednak gdy zobaczył, kogo przyprowadziła jego córka, to mina mu zrzedła.
-Młoda Haruno! Co tutaj do cholery robą ci ludzie?! – krzyknął wściekły i podszedł go zgromadzonych.
-No teoretycznie to już niebawem Uchiha, ale póki co możesz zwracać się do mnie Haruno, tatusiu – zaśmiała się z miny ojca i złapała go za dłoń – Pan Fugaku ma do ciebie sprawę i mam nadzieję, że zachowasz się kulturalnie i wysłuchasz go uważnie i do końca. A ja tymczasem razem z moim narzeczonym udam się do swojego pokoju – dodała z naciskiem na słowo „narzeczony” i zaczęła ciągnąć za dłoń ukochanego, w stronę schodów prowadzących na piętro.
-K… Kogo? – zapytał zaskoczony mężczyzna szybko mrugając oczami – Czy ty zaręczyłaś się z tym…
-Tak… Jestem narzeczoną mężczyzny, którego kocham ze wzajemnością od liceum i oboje mamy nadzieję, że nie będzie kłótni między naszymi rodzicami – krzyknęła z piętra i po chwili zamknęła z hukiem drzwi.
-W takim razie chodźcie – mruknął niezadowolony Haruno, prowadząc do salonu gości, z których obecności nie był zbytnio zadowolony.
~*~
Na początku na dole słychać było protesty, krzyki i niezadowolenie obu stron, a następnie głośny krzyk Mikoto, nakazujący uspokoić się obu panom. Już po chwili wszystko się uspokoiło. Para siedziała na łóżku zielonookiej z albumami na kolanach. Tulili się do siebie i przeglądali zdjęcia z dzieciństwa Sakury, z okresu, kiedy byli razem i ze studiów. Najwięcej śmiechu wywoływały fotografie przedstawiające młodość teraz już pięknej kobiety. Jej miny, gesty, wygląd. Zdjęcia z najbliższej przeszłości, czyli z okresu nauki na uczelni wywoływały grymas zazdrości i niezadowolenia na twarzy bruneta. Sakura bowiem na wielu obrazkach była w towarzystwie mężczyzn, który ją obejmowali.
-Możesz mi nie wierzyć, ale na uczelni jestem bardzo popularna wśród płci męskiej – zaśmiała się z miny ukochanego i potargała dłonią jego włosy.
-No to chyba niebawem będziesz musiała się pogodzić z faktem, że twój mąż będzie cię nawiedzał w szkole i odstraszał potencjalnych przeciwników – oboje się zaśmiali. Nagle do pokoju ktoś zapukał. Po otrzymaniu pozwolenia, do pomieszczenia weszła z uśmiechem Mikoto.
-Co wy, dzieciaki byście zrobiły beze mnie – krzyknęła wesoło i usiadła na łóżku. Zaraz za nią weszli dwaj panowie.
-Te baby to nic innego, tylko kochać i podziwiać – zaśmiał się Fugaku i musnął policzek żony.
-Pogodziliśmy się i łączymy firmy razem z Uzumakimi. To naprawdę cudowne rozwiązanie…  I wreszcie będziesz mogła żyć tak, jak kiedyś Saku! – krzyknął podekscytowany Haruno i przytulił córkę.
-Nie wiem, czy jesteś świadomy, ale już za dwa tygodnie będę żoną Sasuke, a znając jego wiem, że będę rozpieszczana na każdym kroku, prawda słonko? – zapytała ze słodkim uśmiechem.
-Już za trzy tygodnie? – na twarzy ojca zielonookiej pojawiło się zaskoczenie – Chyba mi nie powiesz, że jesteś w ciąży?! – huknął na córkę.
-Co?! Nie! – zapewniła ochoczo – Po prostu tak postanowiła Mikoto.
-Bylebym nie zbankrutował rozpieszczając się – zaśmiał się Sasuke i mocniej przyciągnął do siebie ukochaną.
-No w każdym razie doszliśmy do wniosku, że łącząc tradycyjność i oryginalnością uzyskamy wspaniały efekt to wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Postanowiliśmy, że wasz ślub poza umową będzie przypieczętowaniem umowy.
-Gdyby to nie był Sasuke, to nigdy w życiu bym się nie zgodziła na takie coś, ale w tej sytuacji nie mam zamiaru się sprzeciwiać – mruknęła zielonooka z uśmiechem.
-Wieczorem przyjdzie tu rodzina Uzumakich i podpiszemy z nimi umowy. Dodatkowo postanowiliśmy, że ja razem z Mikoto przeprowadzę się także do Japonii i zamieszkamy niedaleko was. Firmą w Hinach zajmie się Madara. Dodatkowo już jutro zaczniemy tworzyć projekt nowej siedziby firmy oraz trzech domów. W jednym z nich według prośby Itachiego zamieszka on z Ino po ślubie. Drugi będzie dla was jako prezent ślubny od rodziców. Trzeci dom zajmiemy my dwoje z twoim tatą Sakuro, a na czas budowy zatrzymamy się u was za zgodą twojego ojca – oznajmił Fugaku i uśmiechnął się do osób obecnych w pokoju – W tym właśnie wypadku chcielibyśmy, abyście zjawili się jutro w budynku firmy Haruno i pomogli w planowaniu budowy.
-Myślę, że to da się zrobić – powiedział Sasuke i wstał z łóżka – Sakuś! Idziemy gotować – zaśmiał się z miny narzeczonej i wyciągnął ją z pokoju.
~*~
Wszyscy zebrani siedzieli już w przestronnej jadalni w domu państwa Haruno. Był Fugaku z Mikoto, pan Haruno, państwo Uzumaki, Naruto z Hinatą, Itachi z Ino oraz Sasuke z Sakurą. Na samym początku kolacji jedyny blondyn obecny w domu oświadczył się swojej ukochanej i tak oto wyszło, że niebawem miały odbyć się dwa śluby. Za trzy tygodnie mieli pobrać się Sasuke z Sakurą, a dwa tygodnie później Naruto z Hinatą. Itachi wciąż jeszcze nic nie mówił. Po podpisaniu umowy wszyscy zagłębili się w wesołej rozmowie. Wszystko się cudownie układało i wszyscy mieli nadzieję, że tak już pozostanie do końca.
~*~
Trzy tygodnie zleciały, jak z bicza strzelił. Już od kilku godzin jeździły po wszystkich centrach handlowych w Tokio. Ino, Hinata, Mikoto i Sakura. Kobiety za cel postawiły sobie kupno dwóch sukni ślubnych. Jedną przeznaczoną dla brunetki, a drugą dla różowowłosej. Wszystko załatwiały na ostatnią chwilę.
-Jeszcze tylko zaledwie dwa dni, a ja wciąż nie mam sukni! – lamentowała Sakura – Łatwiej by było, gdyby wybór nie był tak duży… Przecież w samym tym sklepie jest kilkanaście sukni, które mi się podobają, a jeszcze suknie ze sklepów, w których już byłyśmy? Zazdroszczę ci normalnie! – Hinata miała już wybraną śliczną białą suknię oraz wszystkie potrzebne do niej dodatki, natomiast Haruno, która ślub miała brać dużo szybciej, na nic się jeszcze nie zdecydowała.
-Panikujesz i jak zwykle przesadzasz – mruknęła Ino, która miała z tego największy ubaw. Sama jeszcze nie miała takiego problemu i była pewna, że gdy tylko Itachi jej się oświadczy, to kupi suknię, którą już sobie upatrzyła, przy okazji chodzenia pod klepach z przyjaciółkami.
-Ino ma rację. Z niepotrzebnymi nerwami nic nie zdziałasz – zapewniła Mikoto i objęła przyszłą synową – Wszystko będzie dobrze – dodała i weszły do kolejnego sklepu z odzieżą ślubną. Już na wejściu Sakura stanęła jak słup soli, a następnie zerwała się z miejsca i podbiegła do pięknej sukni widzącej na jednym z manekinów.
-Ja ją chcę! – krzyknęła. Natychmiast przy nic zjawiła się kobieta, która podała zielonookiej ubranie. Dobrały jeszcze dodatki i Sakura zniknęła w przestronnej [przebieralni. Po chwil wyszła z niej i pokazała się w sukni, która leżała idealnie. Kupując cały komplet karta kredytowa Sasuke znacznie ucierpiała, jednak Haruno była pewna, że gdy zobaczy jak pięknie w niej wygląda, to cena przestanie się liczyć. Po godzinie wyszły ze sklepu zadowolone i z uśmiechami na twarzach. Po chwili koło nich pojawił się Itachi, który odebrał pokrowiec z suknią i wszystkie pozostałe torby z rąk kobiet i powoli ruszył w stronę samochodu.
-Załatwiłam na sobotę sztab specjalistów, które przygotują nas wszystkie do najważniejszej uroczystości w twoim życiu Sakurciu – powiedziała Mikoto idąc za synem i uśmiechając się w stronę zielonookiej – Przyjadą do domu i zajmą się nami.
~*~
Za kilka minut miała zacząć się ceremonia. Goście zebrali się już w kościele i czekali na przybycie panny młodej. Sasuke w czarnym garniturze od Armaniego stał przed ołtarzem i rozmawiał z kapłanem. Dwa z czterech krzeseł ustawionych za miejscem dla nowożeńców zajmował Itachi z Naruto. Obaj byli w szarych garniturach. Oni dwaj byli drużbami pana młodego. Pan Haruno czekał na córkę. Miał ją niebawem zaprowadzić do ołtarza i oddać chłopakowi, którego jeszcze niedawno całkowicie nie tolerował. Teraz był szczęśliwy, że to właśnie z nim jego córka będzie dzielić życie aż do śmierci. Po chwili przed kościół podjechała biała kareta, jak z bajki, zaprzężona w dwa czarne konie <klik>. Woźnica opuścił zajmowane miejsce i podszedł do drzwiczek, które otworzył i pomógł wyjść z pojazdu pannie młodej i jej dwóm druhnom.  Konie zarżały. Pan Haruno dał sygnał panu młodemu i zebranym gościom, który odwrócili się w ławkach w stronę wejścia do świątyni. Już po chwili w progu stała Sakura, a za nią jej dwie przyjaciółki. Wszystkie trzy miały na ustach szerokie uśmiechy. Zaczęła grać muzyka. Pan Haruno podszedł do córki, która włożyła swoją dłoń pod jego nadstawione ramię. Panna młoda dumnie kroczyła po czerwonym dywanie w białej sukni ślubnej, której góra pokryta koronką, ozdobiona była w małej ilości delikatnymi kryształkami Swarovskiego, a dół składał się z kilku warstw tiulu, które poruszały się przy każdym ruchu. Przy każdym kroku  ukazywały się także ozdobione w całości koronką białe czółenka. W  świetle wpadającym przez okna połyskiwały wszystkimi kolorami  tęczy kolczyki, naszyjnik i bransoletka. Na wolnej dłoni ułożoną miała przyozdobioną, czerwoną róże, która idealnie komponowała się z czerwonymi ustami kobiety i delikatnym makijażem oczu. W wylokowanych i spiętych w luźniejszego koka włosach znajdowała się biała róża oraz wpięty z tyłu nad kokiem welon, który również na końca ozdobiony był połyskującymi kryształkami <klik>. Za Sakurą szły jej dwie druhny. Ino miała niebieską sukienkę do kolan, ozdobioną u góry świecącymi się kryształkami oraz niebieskie szpilki z odkrytymi pacami. W dłoni trzymała przyozdobioną białą różę. Miała mocniej podkreślone oczy i jasne usta. W koka upiętego z boku wpięta była biała róża <klik>. Hinata wyglądała bardzo podobnie, z tą różnicą, że jej suknia i buty miały kolor czerwony, a kok bardziej przylegał do głowy <klik>. Zostało jeszcze tylko kilka kroków do pokonania. Kobiety wciąż się uśmiechały. Mikoto już płakała ze szczęścia. Itachi z Naruto chichotali cicho z Sasuke, który nerwowo pocierał dłońmi o spodnie od garnituru, ale naokoło niego roztaczała się aura szczęścia.
-Pilnuj jej Sasuke i nigdy nie waż się jej zranić, bo popamiętasz mnie do końca życia – powiedział pan Haruno i spojrzał w oczy bruneta, który tylko kiwną głową. W jego gardle znajdowała się wielka gula, która przeszkadzała mu w wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa. Był zauroczony swoją narzeczoną, która już za kilka minut miała stać się jego żoną.
-A ty Sakurciu, bądź dobrą żoną i dbaj o niego… Kocham cię! – pan Haruno rozczulił się i przytulił córkę do siebie. Pogłaskał ją delikatnie po głowie, tak aby nie uszkodzić jej fryzury i ocierając łzy wzruszenia odszedł do ławki.
-Mam dla ciebie niespodziankę, ale jeszcze trochę cię postresuję kochanie – zaśmiała się cicho zielonooka. Zaczęła się ceremonia. Kapłan prowadził wszystko sprawnie. Wreszcie doszło do upragnionej przez wszystkich części mszy.
-Czy ty, Sasuke chcesz pojąć tą oto Sakurę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że jej nie opuścisz aż do śmierci? – zapytał kapłan. Sasuke przełknął ślinę i patrząc w oczy ukochanej założył jej złotą obrączkę na palec.
-Tak… Chcę! – powiedział z uśmiechem.
-Czy ty, Sakuro chcesz pojąć tego oto Sasuke i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci? -  kapłan ponownie zadał to samo pytanie tym razem jednak skierowane do Sakury.
-Tak… Chcę i ślubuję! – zaśmiała się znów, ponieważ na twarzy Uchihy pojawiła się widoczna ulga spowodowana jej odpowiedzią twierdzącą.
-W taki razie kochani, możecie się pocałować – zakończył kapłan i nieznacznie cofnął się do tyłu. Sasuke już miał zatopić swoje usta w ponętnych wargach swojej żony, jednak ta tuż przed złączeniem ust zbliżyła się do jego ucha.
-Jestem w pierwszym miesiącu – szepnęła i namiętnie wpiła się w jego wargi. Brunet stał zszokowany i dopiero po chwili oddał pocałunek.
-Nie żartujesz sobie ze mnie, prawda? – zapytał z nadzieją, że naprawdę będzie miał potomka.
-Mówię prawdę – powiedziała z oburzeniem. Goście bili brawa, wiwatowali im. Gdy ceremonia się zakończyła wszyscy we wspaniałych humorach udali się do hotelu, w którym na ogromnej sali miało zacząć się wesele. Para młoda stanęła na środku. Wzniesiono toast… Goście kolejno podchodzili do nowożeńców i składali im życzenia oraz wręczali prezenty, które odbierali drużbowie i zanosili do specjalnego pokoiku… Był pierwszy taniec, obiad, a potem trwała już tylko zabawa. O dziesiątej wieczorem na salę wjechał ogromny tort. Sakura ubrudziła połowę twarzy Sasuke tym smakołykiem, a on ją pocałował jednocześnie również ją brusząc. Zabawa trwała w najlepsze aż do północy, kiedy to para młoda wyszła na środek sali z zamiarem ogłoszenia pewnej informacji.
-Chcemy powiedzieć wam coś, co bardzo nas ucieszyło i mamy nadzieję, że wam również spodoba się ta wiadomość – zaczął Sasuke i już otwierał usta, aby dokończyć co zaczął, jednak z tłumu wyłonił się Itachi, spojrzał na brata i uklęknął przed nim. Na sali wszyscy zaczęli się śmiać. Brat pana młodego był już bardzo mocno wstawiony – Dobra… Potrzymamy was w niepewności, a tymczasem oddaję głos pijanemu bratu – starszy Uchiha tylko kiwał głową, jakby sam siebie upewniając w swoich przemyśleniach.
-Nie wiem, gdzie jesteś Ino… Przyznam szczerze, że gdzieś cię zgubiłem, ale znajdę Cię… Obiecuję – czknął – Kocham cię i chcę, żebyś została moją żoną – kolejne czknięcie. Lekko się zachwiał, po czym przetarł twarz dłońmi.
-Z miłą chęcią, ale powtórz mi to pytanie, jak będziesz trzeźwy – z tłumu wyłoniła się blondynka i cmoknęła bruneta w usta. Ten jedynie pokiwał głową, po czym trzymając ją za rękę odszedł w głąb zebranych gości.
-PPo tych niedokońca jasnych oświadczynach w wykonaniu pijanego Itachiego Uchihy… Żeby z czasem mnie z nim nie mylić – wszyscy zaśmiali się na tę uwagę, po czym znów zamilkli i dali mu skończyć – Mamy dla was miłą nowinę, którą ja sam poznałem dopiero w kościele i przez to właśnie całą ceremonię się stresowałem… - uciął, ponieważ poczuł delikatny uścisk na dłoni. Spojrzał na ukochaną i przyciągnął ją do siebie delikatnie, obejmując ją w tali – Już niebawem na świat przyjdzie mały Uchiha, ponieważ Sakurka jest w pierwszym miesiącu ciąży! – na Sali zapanowała kompletna cisza – Co tacy zaskoczeni? – zapytał zaskoczony reakcją zgromadzonych – To przecież było oczywiste, że prędzej, czy później urodziłby się nasz potomek – dopiero z chwilowym opóźnieniem rozległy się głośne brawa, okrzyki oraz głośny pisk Mikoto, która w ekspresowym tempie znalazła się przy parze i z każdej strony zaczęła oglądać brzuch synowej.
-Jeszcze nic nie widać – zaśmiała się Sakura i przytuliła kobietę.
-Fugaku! Będziemy dziadkami! – krzyknęła wesoło i podbiegła do męża, którego objęła ramieniem tak samo, jak ojca zielonookiej – Będziemy dziadkami – powtórzyła, a z jej oczu pociekły łzy – Znowu jest od ciebie lepszy Itachi – krzyknęła jednak po chwili do drugiego syna, którego wyłapała w tłumie. Ten jednak ją zignorował i poszedł dalej, ciągnąć za sobą Ino. Zabawa trwała do samego rana. Goście ciągle tańczyli, jedli i pili… Wszyscy poza Itachim, który nie dostał już ani kropli alkoholu i załamany przysypiał na jednym z krzeseł.
~*~
Już od kilku miesięcy mieszkali w nowym domu. Siedzieli właśnie w dużym ogrodzie na kocu. Dookoła nich kwitły najróżniejsze kwiaty i drzewa. Był właśnie środek maja. Sakura w zwiewnej sukience spoglądała na ukochanego, który trzymał na rękach małego chłopczyka. Miał on czarne włoski i zielone oczka. Nazwali go Obito – po zaginionym wujku bruneta. Miało im się urodzić tylko jedno dziecko, a tu nagle taka niespodzianka i podczas porodu na świat przyszła jeszcze jedna istotka, która na swoich rękach trzymała Sakura. Dziewczynka otrzymała imię po zmarłej matce zielonookiej – Rin. W odróżnieniu do chłopczyka miała różowe włoski i czarne przenikliwe oczka. Dzieci były mieszanką rodziców, z czego para była bardzo zadowolona.
-Pamiętasz, jak kiedyś powtarzałem ci, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko? Nawet te najgorsze chwile? – kobieta pokiwała twierdząco głową i spojrzała w oczy męża.
-Nam się udało! I nawet pogodziliśmy naszych ojców, przez których mieliśmy tyle problemów – zaśmiała się na samo wspomnienie nieprzyjemnych rozmów, kłótni i innych tym podobnych.
-Itachiemu i Ino też się w końcu udało… I jeszcze spodziewają się dziecka… Kto by pomyślał, że Itachi założy rodzinę – Sasuke udał, że głęboko się nad tym zastanawia. Oboje zaśmiali się cicho, aby nie wystraszyć spokojnie spoczywających na ich rękach dzieci.
-Ale my i tak byliśmy szybsi – zachichotała wesoło zielonooka i pogładziła ręką, delikatną główkę córeczki – I mamy najpiękniejsze dzieci na świecie… Dziadkowie są szczęśliwi, nasi przyjaciele są rodzicami chrzestnymi i wszystko jest w jak najlepszym porządku….
-Powiem Ci jedną rzecz, która jest dla mnie święta – szepnął brunet zagadkowo – Kocham cię moja Wisieńko! Ciebie, dzieci i naszych rodziców… Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie – powiedział jej do ucha, po czym delikatnie musnął jej usta. Od tej pory żyli już w szczęściu, aż do śmierci. W gronie rodziny i przyjaciół, ale najważniejsze dla nich było, aby być razem. Nauczyli się, że wszystko można pokonać, jeśli walczyć się będzie z pełnym zaangażowaniem, poświęceniem i miłością… Ponieważ miłość przezwycięży wszystko!

4 komentarze:

  1. No i super!
    Happy end i te sprawy :)
    Mam pytanie, nagrasz z tego film? Ekranizacja byłaby zarąbista ^-^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne opowiadanie. Chcialabym aby byl tego film, ova lub manga, ale marzenie. Juz wyobrazam sobie wyglad ich dzieci Rin i Obito. Najbardziej ciekawi mnie ich charakter hehe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne, a pomysł ekranizacji - Może kiedyś, ktoś kto to przeczytał zostanie reżyserem (Ja bym chciała <.<) No ale ogolnie superaśne ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne, a pomysł ekranizacji - Może kiedyś, ktoś kto to przeczytał zostanie reżyserem (Ja bym chciała <.<) No ale ogolnie superaśne ;*

    OdpowiedzUsuń